iPhone 6 wcale się nie gnie. Ani nie pali...
Wieloletnie zapóźnienie i braki edukacji zbierają w rezerwacie bolesne żniwo. Posiadacze nowych iPhonów 6 nie mają pojęcia o eksploatacji...
https://applefobia.blogspot.com/2014/10/iphone-wcale-6-sie-nie-gnie-ani-nie-pali.html
Wieloletnie zapóźnienie i braki edukacji zbierają w rezerwacie bolesne żniwo. Posiadacze nowych iPhonów 6 nie mają pojęcia o eksploatacji dużych telefonów...
Przekonał się o tym niejaki Philip Lechter, świeżo upieczony - w pełnym tego słowa znaczeniu - posiadacz iPhona 6. Dla ścisłości wypada dodać, że aktualnie już tylko "były posiadacz", bowiem jego cudny telefon zjarał się do cna, powodując przy okazji poważne poparzenia właściciela w okolicy genitaliów.
Lechter popełnił kilka elementarnych błędow, jakie często przydarzają się fanbojom Apple, którzy po raz pierwszy w życiu mają do czynienia z dużym telefonem. Po pierwsze - wiedziony nabytym z czasów czterocalowych ekraników odruchem, jakimś cudem wcisnął iPhona 6 do przedniej kieszeni ciasnych spodni, co jak wiemy, przy pierwszym nieostrożnym ruchu może skutkować trwałym urazem pachwiny.
Cud wciśnięcia iPhona w ciasne gatki był wyjątkowo spektakularny, bowiem iPhone miał jeszcze na sobie ochronne etui, powiększające spore gabaryty telefonu. I to był drugi błąd. Lechter, lekceważąc bendgate, zamiast zapewnić iPhonowi profesjonalną ochronę w postaci kuloodpornego etui z tytanu, kevlaru i włókna węglowego, zapakował go w całkowicie nieodpowiednie, zwyczajne etui z penisa humbaka.
Trzecim - wprawdzie najmniejszym, ale równie istotnym błędem - był kaprys polegający na przejażdżce rikszą. A jak wynika ze statystyk, jest to jeden z najbardziej niebezpiecznych środków transportu. Gdyby Lechter zamiast rikszy wybrał windę, sanki bądź Bentleya, być może uniknąłby nieszczęścia. A tak...
Suma wszystkich błędów doprowadziła do wielce przykrego zbiegu okoliczności. Riksza uległa wypadkowi, wskutek którego iPhone Lechtera doznał poważnego wygięcia, a następnie samozapłonu. No i spróbujcie teraz wyjąć pogięty, płonący telefon z kieszeni ciasnych rurek... Efekt: poparzenia pierwszego i drugiego stopnia o powierzchni 120 centymetrów kwadratowych.
Morał: chłopaki, kupujcie torebki!
Źródło: Geek