Mac Mini - jednorazówka
Zapewne uwadze wielu z was umknęło to doniosłe wydarzenie, ale podczas ostatniej konferencji noszącej wymowny tytuł "It's been w...
https://applefobia.blogspot.com/2014/10/mac-mini-jednorazowka.html
Zapewne uwadze wielu z was umknęło to doniosłe wydarzenie, ale podczas ostatniej konferencji noszącej wymowny tytuł "It's been way too long", Apple zaprezentowało nowego Maka Mini. Hmm... to na coś takiego trzeba było czekać tyle czasu?
Konferencję relacjonowałem dość pobieżnie, więc nie było czasu zagłębiać się w szczegóły, ale teraz - gdy spryciarze z iFixIt rozebrali małego Maka na części - przychodzi pora, aby pochylić się z uwagą nad tym komputerkiem specjalnej troski.
Choć Apple uporczywie nazywa Maka Mini "desktopem", ma on z tą kategorią komputerów tyleż wspólnego, co turystyczna lodówka z samochodem-chłodnią. Apple od lat sukcesywnie pozbawia go wszystkich elementów, znanych z prawdziwych komputerów. A jeszcze parę lat temu Mac Mini miał napęd optyczny...
... i parę innych cech, które czyniły z niego w miarę użyteczną i poręczną maszynę do prostych zadań. Teraz Apple pokazało, że określenie "desktop" w kupertyńskim narzeczu oznacza skrajnie zubożone urządzenie w jednorazowym opakowaniu. To tak, jakby onanizm nazwać niepodległością seksualną.
Jak widać na powyższej rycinie, nowy Mac Mini jest ameliniowym pudełkiem z pokrywką, kryjącym w sobie zaspawane na amen podzespoły - wlutowany jest zarówno procesor wraz z kartą graficzną, jak i pamięć (oczywiście od Samsunga). Jedynym wymienialnym elementem jest dysk twardy.
No na litość Jobsa! To ma być desktop? Przecież przeciętny laptop ma większe możliwości rozbudowy. I większą moc obliczeniową, bo jakby ktoś był ciekawy, to ten "desktop" w najbardziej wypasionej wersji za tysiąc dolców oferuje dwurdzeniowy procesor. Siła, moc, potęga - prawie jak Mac Pro Mini
Kuriozalne jest to, że te komputerki miały kiedyś nawet swoją wersję serwerową. Hmm... zalutowany serwer z jednym dyskiem? To się nazywa era Post-PC :)
Źródło: iFixIt