Ekran MacBooka się ściera? To przecież logiczne...
Jak donoszą media z rezerwatu (z coraz większym niepokojem) i z wolnego świata (z histerycznym śmiechem) afera ze ścierającymi się ekr...
https://applefobia.blogspot.com/2015/03/ekran-macbooka-sie-sciera-to-przeciez.html
Jak donoszą media z rezerwatu (z coraz większym niepokojem) i z wolnego świata (z histerycznym śmiechem) afera ze ścierającymi się ekranami MacBooków Pro zatacza coraz szersze kręgi. A konkretnie osiąga coraz większą powierzchnię...
Zaczyna się niewinnie, gdy po kolejnej wiekopomnej konferencji Apple próbujesz wyczyścić popluty ze śmiechu ekran MacBooka. Zgodnie z instrukcją producenta używasz miękkiej ściereczki zwilżonej łagodnym środkiem myjącym. Energiczne pucowanie ekranu przynosi coraz bardziej spektakularne efekty...
Pucujesz więc jeszcze dokładniej i mocniej, aby pozbyć się niepokojących plam na powłoce antyrefleksyjnej, dochodząc wkrótce do efektu, w którym ta powłoka przypomina przednią szybę Trabanta po dachowaniu:
Jak łatwo się domyślić, przyczyną problemu jest legendarna jakość produktów Apple. Jest tak legendarna, że wszyscy już o niej zapomnieli i przestali w nią wierzyć - łącznie z Apple. Jakość to propagandowy mit na użytek frajerów, a inżynierowie z Cupertino właśnie przepijają premię za odkrycie kolejnego sposobu na obniżenie kosztów produkcji. Okazało się, że można zrobić powłokę antyrefleksyjną z żelatyny wieprzowej i mielonego grafitu z ołówków 4B...
Oczywiście cała afera ma też swoje pozytywne strony. Po pierwsze, MacBook Pro znowu potwierdził swoją wyjątkowość - aktualnie jest to jedyny profesjonalny laptop na świecie, który można uszkodzić za pomocą mokrej ściereczki. Ja od paru lat trę mojego Della ile wlezie - i nic. Chyba nie jest profesjonalny...
Po drugie - paradoksalnie - wraz ze zmniejszającą się powierzchnią antyrefleksyjną, wśród makjuzerów gwałtownie rośnie skłonność do pogłębionej refleksji na różne tematy. Począwszy od odkrywczych dywagacji dotyczących relacji ceny do jakości, połączonych z pukaniem się w głowę, poprzez rozpatrywanie różnych technik celnego plucia sobie w brodę z pominięciem markowej garderoby, aż po wymyślanie najboleśniejszego sposobu wyrwania nóg z d.py projektantom MacBooka.
A ja mimo wszystko twierdzę, że jest w tym wszystkim głęboka logika. Przecież MacBook Pro jest tak PRO, że nie może być równocześnie ANTY. Powłoka antyrefleksyjna jest po prostu niepotrzebna...
Źródło: PCLabs, MacRumors