Przełom technologiczny, czyli z muzeum wprost na rynek
Jeśli nade wszystko marzycie o tym, żeby kupić sobie iPhona 4 nówkę sztukę w abonamencie i jeszcze raz przeżyć emocje związane ze słynnym ...
https://applefobia.blogspot.com/2014/02/z-muzeum-wprost-na-rynek.html
Jeśli nade wszystko marzycie o tym, żeby kupić sobie iPhona 4 nówkę sztukę w abonamencie i jeszcze raz przeżyć emocje związane ze słynnym "uchwytem śmierci", to pora stanąć w kolejce po wizę do Indii. Ewentualnie do Brazylii lub Indonezji...
W tych właśnie krajach, zaliczanych do tzw. Trzeciego Świata, Apple zamierza sprzedawać swoje telefony z drugiej ręki wypakowane technologiami rodem z Czwartorzędu. Co więcej, aby nadążyć z podażą, rzuci na rynek nie tylko zapasy używek po refurbishingu, ale nawet zamierza wznowić produkcję iPhona 4. W ten sposób Apple ma zamiar walczyć z dominującym na tamtejszych rynkach Samsungiem.
Z marketingowego i propagandowego punktu widzenia wejście na tak wielkie rynki to niebywały sukces, który będzie można triumfalnie ogłosić przy wtórze trąb i czyneli oraz kapeli góralskiej z Murzasichla, pokazując na kolejnym WWDC rosnące światowe statystyki sprzedaży iPhonów.
Gorzej wygląda to od strony technologicznej, bo omiatanie z kurzu i uruchamianie na nowo linii produkcyjnych iPhona 4 z 2010 roku to w świecie IT odpowiednik wznowienia przez FSO na Żeraniu montażu "kredensów" 125p w wersji kombi, aby eksportować je do Namibii jako karetki i trupiarki.
Chociaż, zaraz, zaraz... jak tak się zastanowić, to w tym szaleństwie jest metoda. W Indiach przecież wciąż jeżdżą klony brytyjskich samochodów z czasów kolonialnych, a w Brazylii jeszcze 10 lat temu montowano pochodzącego z czasów hitleryzmu VW "garbusa". Widocznie Apple uznało, że w takich warunkach muzealne technologie iPhona 4 to będzie prawdziwy technologiczny przełom...
W tych właśnie krajach, zaliczanych do tzw. Trzeciego Świata, Apple zamierza sprzedawać swoje telefony z drugiej ręki wypakowane technologiami rodem z Czwartorzędu. Co więcej, aby nadążyć z podażą, rzuci na rynek nie tylko zapasy używek po refurbishingu, ale nawet zamierza wznowić produkcję iPhona 4. W ten sposób Apple ma zamiar walczyć z dominującym na tamtejszych rynkach Samsungiem.
Z marketingowego i propagandowego punktu widzenia wejście na tak wielkie rynki to niebywały sukces, który będzie można triumfalnie ogłosić przy wtórze trąb i czyneli oraz kapeli góralskiej z Murzasichla, pokazując na kolejnym WWDC rosnące światowe statystyki sprzedaży iPhonów.
Gorzej wygląda to od strony technologicznej, bo omiatanie z kurzu i uruchamianie na nowo linii produkcyjnych iPhona 4 z 2010 roku to w świecie IT odpowiednik wznowienia przez FSO na Żeraniu montażu "kredensów" 125p w wersji kombi, aby eksportować je do Namibii jako karetki i trupiarki.
Chociaż, zaraz, zaraz... jak tak się zastanowić, to w tym szaleństwie jest metoda. W Indiach przecież wciąż jeżdżą klony brytyjskich samochodów z czasów kolonialnych, a w Brazylii jeszcze 10 lat temu montowano pochodzącego z czasów hitleryzmu VW "garbusa". Widocznie Apple uznało, że w takich warunkach muzealne technologie iPhona 4 to będzie prawdziwy technologiczny przełom...