applefobia
Applefobia


Loading...

Na Maki znowu nie ma wirusów

Wedle obiegowej opinii, popularnej głównie w iSpotach, kreatywnych agencjach reklamowych i Starbucksach, złapanie wirusa na Maku jest ró...

Wedle obiegowej opinii, popularnej głównie w iSpotach, kreatywnych agencjach reklamowych i Starbucksach, złapanie wirusa na Maku jest równie mało prawdopodobne, jak równoczesne trafienie szóstki w totka i wdepnięcie w kupę jednorożca. No cóż, wygląda na to, że spora część populacji makjuzerów właśnie ocknęła się bez kasy, ale za to z os.anymi po kostki białymi adidaskami od Lacosty...

Apple otwarcie nie lubi bitcoinów i nie ułatwia życia swoim fanom, którzy chcieliby korzystać z tej wirtualnej waluty. Po ostatnio dokonanym spustoszeniu w App Store i definitywnym usunięciu ostatniej aplikacji na iPhona do obsługi płatności bitcoinami, jedyną ostoją jabłkowych kryptowaluciarzy zostały jeszcze Maki.

Niestety i tutaj nie dzieje się dobrze, gdyż jak uczą nas ostatnie wydarzenia, obrót bitcoinami w makowym rezerwacie stał się czynnością wysokiego ryzyka, niewskazaną dla osób, które nie opanowały obsługi pewnego narządu wypełniającego większość ich czaszki. Wystarczy przypomnieć historię, gdy część mniej rozgarniętych makjuzerów sformatowała sobie dyski w przekonaniu, że w ten magiczny sposób uruchomią na swoim Maku koparkę bitcoinów.

Prawdziwy problem tkwi jednak gdzie indziej. Makjuzerzy (a zwłaszcza ci w pierwszym pokoleniu) powszechnie wierzą, że OS X jest bezpieczny i że zachowując minimum ostrożności, nie powinno się niczego złapać. Podobne zdanie na ten temat miał borsuk, dopóki nie wrócił z sex-wakacji w Tajlandii. Teraz właśnie, klnąc pod nosem, zużywa cały zapas penicyliny i rtęci z domowej apteczki...

Podobno OS X-a nie da się zainfekować bez udziału użytkownika. Ta bujda sprawia, że w pożałowania godnym systemie zabezpieczeń OS X najsłabsze ogniwo stanowią durni jak worek cementu makjuzerzy, którzy żyją w przekonaniu o braku wirusów na Maki, podczas gdy właśnie jeden z nich podpierdziela im bitcoiny z portfela.

O nowej zarazie doniosły media z rezerwatu, opisując ją jako trojana o sugestywnej nazwie "OSX/CoinThief.A", ukrywającego się pod płaszczykiem aplikacji do płatności bitcoinami. Trojan przejmuje kontrolę nad transakcjami i kradnie walutę. Straty są duże, a jeden z użytkowników najbezpieczniejszego systemu operacyjnego świata stracił podobno przez wirusa bitcoiny o wartości 12 tysięcy dolców.

Tak więc na Maki jak zwykle nie ma wirusów, ale wygląda na to, że ten najnowszy jest dość kosztowny w działaniu...


Źródło: SCmagazine



wirusy 7379084440996556338

Strona główna item

Bądź na bieżąco



REKLAMY






Losowy wpis z archiwum

Archiwum bloga