Życie po życiu, czyli iPhone śledzi cię nawet z martwą baterią
Są takie wiadomości, które potrafią zjeżyć włos nawet na karku ślimaka. Jeśli jeszcze dotąd nie znaleźliście w sobie dość determinacji i s...
http://applefobia.blogspot.com/2014/03/zycie-po-zyciu-czyli-iphone-sledzi-cie.html
Są takie wiadomości, które potrafią zjeżyć włos nawet na karku ślimaka. Jeśli jeszcze dotąd nie znaleźliście w sobie dość determinacji i siły woli, żeby utopić swojego iPhona w najbliższej sławojce, to właśnie pojawił się doskonały powód...
Jeden z użytkowników Reddita zauważył, że jego iPhone 5s przejawia zagadkowe i bardzo niepokojące objawy życia po życiu. A to było tak... W czasie zagranicznego wyjazdu wzmiankowany iPhone wyłączył się po rzekomo całkowitym padnięciu baterii. Nie dał się uruchomić, więc trafił do torby i leżał tam udając martwego. Mimo to przez cztery kolejne dni nadal rejestrował wszystkie ruchy użytkownika, co wyszło na jaw po powrocie z wakacji, podłączeniu telefonu do ładowarki i uruchomieniu fitnesowej aplikacji Argus. Siurpryza?
Jestem pełen podziwu dla geniuszu inżynierów Apple, którym udało się stworzyć wieczną baterię tak pięknie współpracującą z procesorem ruchu M7. Czysta magia - iPhone oficjalnie nie działa, ale jednak po cichu działa. Niby się wyłączył, ale jakieś pokątne życie się w nim kołacze. Nasłuchuje, namierza, zapisuje... ciekawe, co jeszcze? Idealna pożywka dla paranoików i miłośników teorii spiskowych, nieprawdaż?
Mogłoby się wydawać, że po aferze "consolidated.db" Apple powinno pójść po rozum do głowy (czy gdzie go tam trzymają) i zrezygnować z tego typu ordynarnych szpiegowskich sztuczek. Tym razem chodzi wprawdzie tylko o rejestrowanie ruchu, ale jak widać, nie przestali. No cóż, widocznie dżentelmeńska umowa Apple z NSA nie bierze pod uwagę takich nieistotnych dupereli jak prywatność użytkowników iPhonów. Widocznie ktoś MUSI wiedzieć, ile kroków robisz dziennie i jak długo oraz w jakiej pozycji lubisz sobie pociupciać...
Źródło: BGR, Reddit
Jeden z użytkowników Reddita zauważył, że jego iPhone 5s przejawia zagadkowe i bardzo niepokojące objawy życia po życiu. A to było tak... W czasie zagranicznego wyjazdu wzmiankowany iPhone wyłączył się po rzekomo całkowitym padnięciu baterii. Nie dał się uruchomić, więc trafił do torby i leżał tam udając martwego. Mimo to przez cztery kolejne dni nadal rejestrował wszystkie ruchy użytkownika, co wyszło na jaw po powrocie z wakacji, podłączeniu telefonu do ładowarki i uruchomieniu fitnesowej aplikacji Argus. Siurpryza?
Jestem pełen podziwu dla geniuszu inżynierów Apple, którym udało się stworzyć wieczną baterię tak pięknie współpracującą z procesorem ruchu M7. Czysta magia - iPhone oficjalnie nie działa, ale jednak po cichu działa. Niby się wyłączył, ale jakieś pokątne życie się w nim kołacze. Nasłuchuje, namierza, zapisuje... ciekawe, co jeszcze? Idealna pożywka dla paranoików i miłośników teorii spiskowych, nieprawdaż?
Mogłoby się wydawać, że po aferze "consolidated.db" Apple powinno pójść po rozum do głowy (czy gdzie go tam trzymają) i zrezygnować z tego typu ordynarnych szpiegowskich sztuczek. Tym razem chodzi wprawdzie tylko o rejestrowanie ruchu, ale jak widać, nie przestali. No cóż, widocznie dżentelmeńska umowa Apple z NSA nie bierze pod uwagę takich nieistotnych dupereli jak prywatność użytkowników iPhonów. Widocznie ktoś MUSI wiedzieć, ile kroków robisz dziennie i jak długo oraz w jakiej pozycji lubisz sobie pociupciać...
Źródło: BGR, Reddit