Miliardy w szufladzie, czyli jak iPhone traci na wartości
Kto z was ma w szufladzie albo innym pudle starego, nieużywanego iPhona - ręka do góry! Dziękuję, nic nie widzę, bo nie włączyliście FaceT...
http://applefobia.blogspot.com/2014/03/miliardy-w-szufladzie-czyli-jak-iphone.html
Kto z was ma w szufladzie albo innym pudle starego, nieużywanego iPhona - ręka do góry! Dziękuję, nic nie widzę, bo nie włączyliście FaceTime, ale i tak wiem, że macie. Buszując po internetach, natrafiłem niedawno na wielce interesujący artykuł, donoszący, że na samym tylko amerykańskim rynku w szufladach userów zalegają stare iPhony o wartości ponad 13 miliardów dolarów. Ładny grosz...
Z badań firmy zajmującej się rynkiem wtórnym używanych telefonów wynika, że fani Apple mają osobliwą skłonność do nierozstawania się ze swoimi starymi iPhonami, gromadząc elektroniczny złom w imponujących ilościach. Zjawisko można interpretować na wiele sposobów - być może kieruje nimi ślepa lojalność i emocjonalny związek ze swoimi gadżetami traktowanymi jak relikwie, ale ja domyślam się innych przyczyn.
Jako pierwsze przychodzi mi do głowy to, że po prostu nie chcą się pozbywać starszego modelu iPhona, bo poza moralnym zestarzeniem i niemodnością nic mu na ogół nie dolega i może stanowić sprzętową rezerwę na wypadek, gdyby świeżo kupiony, najnowszy iPhone nagle odmówił działania. Ha, skąd my to znamy? Ileż rodzin trzyma w piwnicy starą, niezawodną, rezerwową pralkę Frania...
Drugie wytłumaczenie jest takie, że te ekonomiczne sieroty po prostu nie zdają sobie sprawy z wartości używanych telefonów, więc z braku rozeznania, z lenistwa bądź nieświadomości istnienia wtórnego rynku gromadzą bezużyteczny majątek w szufladach. Obserwując od wielu lat patologiczne mechanizmy podaży i popytu królujące w rezerwacie Apple, wcale się nie dziwię, że ci ludzie nie mają pojęcia o wartości pieniądza na wolnym rynku.
I tu docieramy do finału, który może się okazać dla fanów Apple niemile zaskakujący i przy okazji obala parę krążących po rezerwacie mitów. Słyszeliście zapewne, że używany iPhone w przeciwieństwie do skrzypiącej konkurencji nie traci na wartości i może być odsprzedany za bardzo korzystną cenę? No więc z tabelki, pochodzącej z tego samego artykułu, wynika, że to typowy propagandowy bullshit:
Jak widać na rycinie, przedostatni model iPhona - Fajfon, jest wart odrobinę mniej niż przedostatni model Samsunga Galaxy - S4. Sąsiadują koło siebie w tabelce z różnicą paru dolców na korzyść Galaxy. Starsze modele Samsunga również biją cenowo na głowę swoje jabłkowe odpowiedniki - używany S3 jest wart więcej niż jakikolwiek Fores.
I tu szlag trafia kolejny mit z rezerwatu, że Samsungi to tandeta dla biedoty, sprzedawana za złotówkę, bo nikt jej nie chce kupować. Hmm... No bo skoro używany, tanio kupiony Samsung na rynku wtórnym ma większą wartość niż elitarny iPhone, to sami powiedzcie - kto przepłacił jak Murzyn za świecidełka, co nabywcy secondhandów cenią wyżej i który telefon z czasem więcej traci na wartości?
A teraz pomyślcie, co stałoby się z cenami używanych iPhonów, gdyby na rynek trafiły wszystkie te sztuki przechowywane w szufladach...
Źródło: Cult of Mac
Z badań firmy zajmującej się rynkiem wtórnym używanych telefonów wynika, że fani Apple mają osobliwą skłonność do nierozstawania się ze swoimi starymi iPhonami, gromadząc elektroniczny złom w imponujących ilościach. Zjawisko można interpretować na wiele sposobów - być może kieruje nimi ślepa lojalność i emocjonalny związek ze swoimi gadżetami traktowanymi jak relikwie, ale ja domyślam się innych przyczyn.
Jako pierwsze przychodzi mi do głowy to, że po prostu nie chcą się pozbywać starszego modelu iPhona, bo poza moralnym zestarzeniem i niemodnością nic mu na ogół nie dolega i może stanowić sprzętową rezerwę na wypadek, gdyby świeżo kupiony, najnowszy iPhone nagle odmówił działania. Ha, skąd my to znamy? Ileż rodzin trzyma w piwnicy starą, niezawodną, rezerwową pralkę Frania...
Drugie wytłumaczenie jest takie, że te ekonomiczne sieroty po prostu nie zdają sobie sprawy z wartości używanych telefonów, więc z braku rozeznania, z lenistwa bądź nieświadomości istnienia wtórnego rynku gromadzą bezużyteczny majątek w szufladach. Obserwując od wielu lat patologiczne mechanizmy podaży i popytu królujące w rezerwacie Apple, wcale się nie dziwię, że ci ludzie nie mają pojęcia o wartości pieniądza na wolnym rynku.
I tu docieramy do finału, który może się okazać dla fanów Apple niemile zaskakujący i przy okazji obala parę krążących po rezerwacie mitów. Słyszeliście zapewne, że używany iPhone w przeciwieństwie do skrzypiącej konkurencji nie traci na wartości i może być odsprzedany za bardzo korzystną cenę? No więc z tabelki, pochodzącej z tego samego artykułu, wynika, że to typowy propagandowy bullshit:
Jak widać na rycinie, przedostatni model iPhona - Fajfon, jest wart odrobinę mniej niż przedostatni model Samsunga Galaxy - S4. Sąsiadują koło siebie w tabelce z różnicą paru dolców na korzyść Galaxy. Starsze modele Samsunga również biją cenowo na głowę swoje jabłkowe odpowiedniki - używany S3 jest wart więcej niż jakikolwiek Fores.
I tu szlag trafia kolejny mit z rezerwatu, że Samsungi to tandeta dla biedoty, sprzedawana za złotówkę, bo nikt jej nie chce kupować. Hmm... No bo skoro używany, tanio kupiony Samsung na rynku wtórnym ma większą wartość niż elitarny iPhone, to sami powiedzcie - kto przepłacił jak Murzyn za świecidełka, co nabywcy secondhandów cenią wyżej i który telefon z czasem więcej traci na wartości?
A teraz pomyślcie, co stałoby się z cenami używanych iPhonów, gdyby na rynek trafiły wszystkie te sztuki przechowywane w szufladach...
Źródło: Cult of Mac