TimKuk wziął się za komiwojażerkę
Ze sprzedażą iPadów musi być naprawdę krucho. Jak donoszą media, CEO Apple w najbliższą środę zamierza osobiście udać się z biznesową piel...
http://applefobia.blogspot.com/2014/02/timkuk-wzia-sie-za-komiwojazerke.html
Ze sprzedażą iPadów musi być naprawdę krucho. Jak donoszą media, CEO Apple w najbliższą środę zamierza osobiście udać się z biznesową pielgrzymką aż do Turcji, aby negocjować tam sprzedaż iPadów.
Pomysł transakcji z bisurmanami wydaje się ryzykowny, znając wyjątkowy talent ludzi Wschodu do handlu. Jeśli jednak wyobrażacie sobie, że TimKuk pojechał tam rozłożyć szczęki na bazarze i bawić się w groszowe interesy, to się mylicie. W grę wchodzi kontrakt o maksymalnej wartości aż 4 mld dolarów, więc wcale się nie dziwię, że dla takiej kwoty TimKuk zdecydował się ładnie ubrać, wypachnić, zrobić manikiur i jechać kawał świata, aby spotkać się z prezydentem Turcji i trochę podreperować skromny budżet Apple.
Ciekawe, że gdy nasi parlamentarzyści sprawili sobie iPady, nikt z Apple nie pofatygował się na rozmowy z polskim rządem. Nie mówię tu o TimKuku, bo za mało kupiliśmy, ale nie wysłali nawet Phila Schillera, który przy okazji opchnąłby nam też trochę sprzętu dla armii, czy chociażby fryzjera, który w zamian za iPady poprawiłby fryzury niektórym posłom i posłankom.
iPady mają zostać zakupione przez władze tureckie dla celów edukacyjnych, aby trafić do szkół i za publiczne pieniądze tumanić niczemu niewinne dzieci i wychowywać nowe pokolenia fanbojów Apple. Tak na moje oko projekt zastąpienia klasycznej szkolnej wyprawki przez iPada wydaje się dość kontrowersyjny w tureckich warunkach, gdzie część uczniów ma problem z zakupem zeszytów i podręczników, ale może chodzi o próbę zażegnania dramatycznego problemu tożsamościowego, trapiącego tamtejszą młodzież - przynajmniej dowiedzą się, jak odróżnić Turcję od indyka...
Źródło: Apple Insider
Pomysł transakcji z bisurmanami wydaje się ryzykowny, znając wyjątkowy talent ludzi Wschodu do handlu. Jeśli jednak wyobrażacie sobie, że TimKuk pojechał tam rozłożyć szczęki na bazarze i bawić się w groszowe interesy, to się mylicie. W grę wchodzi kontrakt o maksymalnej wartości aż 4 mld dolarów, więc wcale się nie dziwię, że dla takiej kwoty TimKuk zdecydował się ładnie ubrać, wypachnić, zrobić manikiur i jechać kawał świata, aby spotkać się z prezydentem Turcji i trochę podreperować skromny budżet Apple.
Ciekawe, że gdy nasi parlamentarzyści sprawili sobie iPady, nikt z Apple nie pofatygował się na rozmowy z polskim rządem. Nie mówię tu o TimKuku, bo za mało kupiliśmy, ale nie wysłali nawet Phila Schillera, który przy okazji opchnąłby nam też trochę sprzętu dla armii, czy chociażby fryzjera, który w zamian za iPady poprawiłby fryzury niektórym posłom i posłankom.
iPady mają zostać zakupione przez władze tureckie dla celów edukacyjnych, aby trafić do szkół i za publiczne pieniądze tumanić niczemu niewinne dzieci i wychowywać nowe pokolenia fanbojów Apple. Tak na moje oko projekt zastąpienia klasycznej szkolnej wyprawki przez iPada wydaje się dość kontrowersyjny w tureckich warunkach, gdzie część uczniów ma problem z zakupem zeszytów i podręczników, ale może chodzi o próbę zażegnania dramatycznego problemu tożsamościowego, trapiącego tamtejszą młodzież - przynajmniej dowiedzą się, jak odróżnić Turcję od indyka...
Źródło: Apple Insider