Apple znowu skupuje. Ale nie iPhony...
Po ostatnim tąpnięciu kursu akcji Apple i spadku w okolice 500 dolców za sztukę papieru nic nie wskazuje na to, żeby coś szybko miało się...
http://applefobia.blogspot.com/2014/02/apple-znowu-skupuje-ale-nie-iphony.html
Po ostatnim tąpnięciu kursu akcji Apple i spadku w okolice 500 dolców za sztukę papieru nic nie wskazuje na to, żeby coś szybko miało się poprawić. Cena wciąż buja się na poziomie tąpnięcia i trzeba chyba cudu, żeby to zmienić...
Dlatego też TimKuk - jako wzorowy szef firmy, mającej z cudami do czynienia na co dzień i od święta - stanął na wysokości zadania i ogłosił, że Apple rozpocznie skup swoich własnych akcji. Jak to się mówi - dla ojczyzny ratowania. CEO Apple przeznaczył na ten cel 14 bardzo dużych baniek, czyli 14 miliardów dolarów. Ma chłopina gest...
Nie mam pewności, czy wyjmowanie z jednej kieszeni gotowizny, aby kupić i schować do drugiej kieszeni własne, taniejące wyroby papierowe, jest dobrym pomysłem. Jak mi się wydaje, z równie wyrafinowaną operacją finansową miałem do czynienia w dzieciństwie, gdy pieniądze z rozbitej skarbonki przeznaczyłem na zakup nowej skarbonki, ale być może się mylę, bo na niuansach giełdowych znam się jak borsuk na obsłudze zderzacza hadronów...
To nie pierwsza taka akcja i jeśli wierzyć doniesieniom mediów, Apple tylko w ostatnim roku wydało na swoje własne walory równowartość Antarktydy, więc w tej sytuacji wypada mi tylko przypomnieć pewien starszy artykuł i ponownie zamieścić stosowną rycinę:
Ciekawe, za co Apple teraz będzie skupować kolejne firmy i patenty, aby utrzymać swoją innowacyjność? Za akcje? Eee... chyba nie...
Dlatego też TimKuk - jako wzorowy szef firmy, mającej z cudami do czynienia na co dzień i od święta - stanął na wysokości zadania i ogłosił, że Apple rozpocznie skup swoich własnych akcji. Jak to się mówi - dla ojczyzny ratowania. CEO Apple przeznaczył na ten cel 14 bardzo dużych baniek, czyli 14 miliardów dolarów. Ma chłopina gest...
Nie mam pewności, czy wyjmowanie z jednej kieszeni gotowizny, aby kupić i schować do drugiej kieszeni własne, taniejące wyroby papierowe, jest dobrym pomysłem. Jak mi się wydaje, z równie wyrafinowaną operacją finansową miałem do czynienia w dzieciństwie, gdy pieniądze z rozbitej skarbonki przeznaczyłem na zakup nowej skarbonki, ale być może się mylę, bo na niuansach giełdowych znam się jak borsuk na obsłudze zderzacza hadronów...
To nie pierwsza taka akcja i jeśli wierzyć doniesieniom mediów, Apple tylko w ostatnim roku wydało na swoje własne walory równowartość Antarktydy, więc w tej sytuacji wypada mi tylko przypomnieć pewien starszy artykuł i ponownie zamieścić stosowną rycinę:
Ciekawe, za co Apple teraz będzie skupować kolejne firmy i patenty, aby utrzymać swoją innowacyjność? Za akcje? Eee... chyba nie...