Czyżby Jonathan Ive miał kryzys twórczy?
Jabłkowe media od paru dni zachłystują się najnowszą, radosną informacją - do zespołu projektowego Jonathana Ive dołączył inny wielki gen...
http://applefobia.blogspot.com/2014/09/czyzby-jonathan-ive-mia-kryzys-tworczy.html
Jabłkowe media od paru dni zachłystują się najnowszą, radosną informacją - do zespołu projektowego Jonathana Ive dołączył inny wielki geniusz dizajnu, Marc Newson.
No cóż, z braku innych sukcesów Apple dobra i taka wiadomość, choć jakoś nie widać, żeby zatrudnianie kolejnych wybitnych specjalistów od ciuchów w kratkę, medycyny i fitnessu czy handlu zegarkami wpłynęło ożywczo na kupertyńską innowacyjność.
Niemniej jednak radosne pohukiwania niosą się przez rezerwat, a najgłośniej pohukują ci, co jeszcze do piątku nie mieli pojęcia o istnieniu Newsona. Osobom niezorientowanym warto więc przypomnieć, że to ten facet, który razem z sir Jonathanem Ive zaprojektował słynne ameliniowe biurko miłosierdzia, przyprawiające o reumatyzm i elektrowstrząsy.
Gdy zastanowić się nad wymową faktu, że naczelny dizajner świata wzywa na pomoc kolegę, wnioski nie są budujące. Od jakiegoś czasu widać, że Ive ma kryzys twórczy i kręci się w kółko, powielając swoje stare pomysły, a jedyna oryginalna rzecz, jaką ostatnio wymyślił, to wypowiedzenie wojny Szwajcarii. Jeśli jeszcze potwierdzą się przecieki na temat nowego, paskudnego iPhona, który wygląda jak forma odlewnicza z wytwórni wanien i brytfanek, to Ive faktycznie powinien poprosić o urlop wychowawczy z powodu zaniku kreatywności, oddać projektowanie w inne ręce, kupić ziemię pod Otwockiem i zająć się uprawą roślin strączkowych.
Gdyby sir Jonathan był w pełni sił twórczych i tryskał pomysłami jak pryszczaty nastolatek ropą, to zapewne Apple nie musiałoby szukać na gwałt wsparcia z zewnątrz i dopuszczać obcego do najściślej strzeżonych tajemnic kupertyńskiej pracowni projektowej, gdzie nie są zapraszane nawet wiernopoddańcze pielgrzymki z Polski. Wszak gdy umiesz sam ugotować jajko na twardo, to nie musisz wzywać na pomoc Makłowicza i Magdy Gessler.
Sygnał jest wyraźny - w Cupertino idą zmiany. W końcu ileż można jeść ciągle te same jajka na twardo...
Źródło: Cult of Mac