Do braci Szwajcarów
Helweci! Kilka dni temu zawisło nad Wami straszliwe zagrożenie, wieszczone ustami naczelnego dizajnera Apple - sir Jonathana Ive. Jak jed...
http://applefobia.blogspot.com/2014/09/do-braci-szwajcarow.html
Helweci! Kilka dni temu zawisło nad Wami straszliwe zagrożenie, wieszczone ustami naczelnego dizajnera Apple - sir Jonathana Ive. Jak jednak widać, szlachectwo - choć zobowiązuje - to rozumu nie zapewnia...
Jeszcze wczoraj wydawało się, że dni szwajcarskich manufaktur są policzone. Że po premierze zegarka Apple świat, jaki znamy, ulegnie destrukcji, a Wy staniecie się bankrutami, razem ze swymi rodzinami szukając niewolniczej pracy w fabrykach Foxconna przy montażu kupertyńskich gadżetów.
Dziś jednak znowu świeci słońce, czarne chmury (iCloudy) sromotnie się rozwiały, a Apple Watch - jak się okazuje - stanowi dla wielowiekowej szwajcarskiej sztuki zegarmistrzowskiej równie groźną konkurencję, jak Łada Samara dla Bentleya. Jak Grycanki dla Moscow City Ballet.
Ze swym kształtem dmuchanego chińskiego materaca, masywny jak udo enerdowskiej sztangistki i z koronką wyrafinowaną niczym naprawiana po pijaku kuchenka gazowa - Apple Watch może co najwyżej aspirować do rangi gadżetu dla bikejek i solarek, albo kajdana dla nowobogackich.
Wiem, że Wam trudno, że oczy was pieką, przepony bolą i macie czkawkę ze śmiechu. To minie. Czas złagodzi ból szczęk i zaleczy zajady. Możecie spać spokojnie. Nic Wam nie zagraża. Należy Wam się dzień wolny od pracy, aby uczcić to radosne wydarzenie w historii Szwajcarii. A propos historii... tak na wszelki wypadek... ma ktoś kuszę?