Powietrze, ogień i woda, czyli iPad Air nie wytrzymał...
Wprowadzenie na rynek starego iPada z nową nazwą wprawdzie ożywczo wpłynęło na statystyki sprzedaży, ale nie zmieniło ogólnych upodobań sp...
http://applefobia.blogspot.com/2013/11/powietrze-ogien-i-woda-czyli-ipad-air.html
Wprowadzenie na rynek starego iPada z nową nazwą wprawdzie ożywczo wpłynęło na statystyki sprzedaży, ale nie zmieniło ogólnych upodobań sprzętu Apple do żywiołowych zachowań...
Jak donoszą media, w stolicy Australii doszło do spektakularnego samozapłonu demonstracyjnego iPada Air, udostępnionego do testów klientom sklepu Vodafone.
Niestety, testy okazały się zbyt ekstremalne dla urządzenia. Według źródeł zbliżonych do sklepu Vodafone o dwie przecznice, chodziło tylko o niewinną próbę stworzenia dokumentu w iWork oraz przeglądanie na Instagramie windziarskich słitfoci polskiego fashion designera Dawida Wolinskiego), ale to zadanie okazało się ponad siły supermocnego tabletu. W efekcie tak brutalnego traktowania iPad Air zachował się defensywnie - odpowiedział ogniem i skrył się za firewallem.
Jak twierdzą świadkowie, przełomowy i innowacyjny tablet Apple strzelił płomieniami i iskrami z gniazdka - nomen omen - Lightning, po czym postawił zasłonę dymną. To ostatecznie przekonało osłupiałą obsługę, że najwyższa pora ewakuować sklep i wezwać straż ogniową. Nikt nie odniósł obrażeń, choć zapewne parę osób obraziło się na Apple.
Po przybyciu fajermanów doszło do symbolicznego misterium połączenia trzech żywiołów - Air płonący żywym ogniem został ugaszony wodą. Niestety, z żalem muszę stwierdzić, że użyto zwykłej wody, nie święconej, choć wypadałoby, żeby straż pożarna była lepiej przygotowana do akcji ratunkowych związanych z kultowym sprzętem Apple.
Pozostaje tylko pytanie, co było przyczyną samozapłonu? Raczej ciężko będzie zwalić winę na chińską ładowarkę, bo wszystko działo się w oficjalnym salonie sprzedaży operatora komórkowego. I dlaczego, u licha, urządzenie z "Air" w nazwie bucha ogniem? Czyżby Apple nadało mu niewłaściwą nazwę? Może dla przekory lepiej kupić Kindle Fire?...
CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO? DOŁĄCZ DO APPLEFOBII!
Jak donoszą media, w stolicy Australii doszło do spektakularnego samozapłonu demonstracyjnego iPada Air, udostępnionego do testów klientom sklepu Vodafone.
Niestety, testy okazały się zbyt ekstremalne dla urządzenia. Według źródeł zbliżonych do sklepu Vodafone o dwie przecznice, chodziło tylko o niewinną próbę stworzenia dokumentu w iWork oraz przeglądanie na Instagramie windziarskich słitfoci polskiego fashion designera Dawida Wolinskiego), ale to zadanie okazało się ponad siły supermocnego tabletu. W efekcie tak brutalnego traktowania iPad Air zachował się defensywnie - odpowiedział ogniem i skrył się za firewallem.
Tak prezentował się iPad Air po zapłonie. Zupełnie nie wiem, dlaczego większość mediów bezmyślnie dała to zdjęcie do góry nogami... |
Jak twierdzą świadkowie, przełomowy i innowacyjny tablet Apple strzelił płomieniami i iskrami z gniazdka - nomen omen - Lightning, po czym postawił zasłonę dymną. To ostatecznie przekonało osłupiałą obsługę, że najwyższa pora ewakuować sklep i wezwać straż ogniową. Nikt nie odniósł obrażeń, choć zapewne parę osób obraziło się na Apple.
Po przybyciu fajermanów doszło do symbolicznego misterium połączenia trzech żywiołów - Air płonący żywym ogniem został ugaszony wodą. Niestety, z żalem muszę stwierdzić, że użyto zwykłej wody, nie święconej, choć wypadałoby, żeby straż pożarna była lepiej przygotowana do akcji ratunkowych związanych z kultowym sprzętem Apple.
Pozostaje tylko pytanie, co było przyczyną samozapłonu? Raczej ciężko będzie zwalić winę na chińską ładowarkę, bo wszystko działo się w oficjalnym salonie sprzedaży operatora komórkowego. I dlaczego, u licha, urządzenie z "Air" w nazwie bucha ogniem? Czyżby Apple nadało mu niewłaściwą nazwę? Może dla przekory lepiej kupić Kindle Fire?...
CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO? DOŁĄCZ DO APPLEFOBII!