Są parówki, są berlinki i jest Apple Watch...
Od czasu premiery Apple Watcha nieustannie męczyło mnie pewne wizualne skojarzenie. Siedziało gdzieś z tyłu głowy i nie dawało spokoju...
https://applefobia.blogspot.com/2014/11/sa-parowki-sa-berlinki-i-jest-apple.html
Od czasu premiery Apple Watcha nieustannie męczyło mnie pewne wizualne skojarzenie. Siedziało gdzieś z tyłu głowy i nie dawało spokoju...
Teraz już wiem, dlaczego wciąż w tekstach nasuwały mi się różne kiełbasiane porównania czy nawiązania do enerdowskich sztangistek i dlaczego wciąż twierdziłem, że Apple Watch ma urodę spęczniałej parówy. Okazuje się, że nie kryje się za tym żadne drugie dno - Jonathan Ive, nękany kryzysem twórczym, najzwyczajniej w świecie skopiował estetykę wyrobów wędliniarskich...
Jak wynika z pobieżnej analizy, przeprowadzonej podczas wizyty w najbliższym sklepie mięsnym, Apple Watch najwięcej wspólnego ma z kiełbasą śląską i serdelkami. Genialnemu projektantowi Apple udało się doskonale oddać proporcje i grubość kiełbasy oraz połączyć ją stylistycznie i merytorycznie z wianuszkiem serdelków, ale niestety nie ustrzegł się pewnych uproszczeń, jeśli chodzi o skomplikowany kształt koperty.
Moim zdaniem, gdyby wiernie trzymał się konstrukcji pierwowzoru, lekko wklęsła obudowa Apple Watcha o wiele lepiej przylegałaby do nadgarstka, a całość prezentowałaby się zdecydowanie bardziej elegancko. Niestety, Apple nie opanowało jeszcze technologii produkcji zakrzywionych wyświetlaczy, przez co fani firmy muszą zadowolić się jedynie namiastką prawdziwej kiełbasy...