iPhone X. Nihil novi sub sole, czyli nowości z Archiwum X
Jakoś tak tydzień temu borsuk wpadł do mnie z wizytą i między ósmą a dziesiątą musztardówką buraczanego bimbru mimochodem napomknął, że Ap...
https://applefobia.blogspot.com/2017/09/iphone-x-nihil-novi-sub-sole-raczej.html
Jakoś tak tydzień temu borsuk wpadł do mnie z wizytą i między ósmą a dziesiątą musztardówką buraczanego bimbru mimochodem napomknął, że Apple wypuściło nowy telefon... Wtedy nie miałem czasu zajmować się tymi rewelacjami, bo akurat zabierałem się do ogacenia na zimę komórki z Androidem. Zawsze staram się to robić przed nadejściem mrozów, bo wtedy bateria dłużej trzyma. Oczywiście można wpuścić telefon w cholewę i tam trzymać go w cieple, tyle że z wyjmowaniem czasami jest problem. Ale ja nie o tym...
FAKE ID
Trzeba przyznać, że oprawiona w kolory wywołujące odruch wymiotny premiera nowego iPhona X wywołała u mieszkańców rezerwatu Apple bardzo przekonujące omdlenia, okrzyki podziwu i spazmy rozkoszy. Reszta świata tarzała się w tym czasie ze śmiechu, gdy podczas prezentacji na żywo przełomowa superinteligentna technologia Face ID zawiodła, nie rozpoznając twarzy faceta, który ją stworzył. Jak tak patrzę na Craiga Federighi, to nawet się nie dziwię... Mimo wszystko trzeba docenić Apple - już podczas premiery uczciwie ostrzegli przyszłych posiadaczy iPhona X, że jak ktoś w parku nocą obije im mordę i przestawi nos, to nie dodzwonią się tak łatwo na policję...
ONE MORE NOTHING
Być może fanów Apple udało się oszołomić niezwykłymi rozwiązaniami konstrukcyjnymi i cudownymi technologiami iPhona X, ale tu u nas na prowincji przełomowy, rocznicowy telefon Apple wygląda jak nieco opóźniony dziesięciolatek, który podczas wielkiej urodzinowej fety dostał w nowych pudełkach używane prezenty - te same, co jego starsi bracia parę lat wcześniej. Ciężko doszukać się tam czegoś, czego od dawna nie miałyby telefony konkurencji. Bezramkowy design? Wyświetlacz OLED? Zaokrąglone krawędzie ekranu? Ładowanie bezprzewodowe? Serio? No litości...
HOMELESS
Ponieważ genialnym inżynierom Apple nie udało się wtopić przycisku Home w wyświetlacz, więc z niego zrezygnowano, wciskając fanbojom w zamian nowatorski kit, że mizianie po ekranie i jakieś dziwne gesty są lepsze, niż proste wciśnięcie guzika. Piękny przykład twórczego wdrożenia ideologii dżucze - pozory postępu wynikające z niemocy i braku środków. Ciekawe, który producent spodni odważyłby się wmówić klientom, że zamiast zamka błyskawicznego w rozporku lepsza będzie sznurówka na 12 dziurek, wiązana w podwójną kokardę... Idąc tym tropem, można się spodziewać, że Apple Car - jeśli kiedyś powstanie - będzie miał hamulec, który da się wcisnąć dopiero po aktywowaniu za pomocą przesunięcia stopy po podłodze.
POOPHONE
Gdyby próbować na siłę doszukać się w iPhonie X jakiegoś faktycznego przełomu, to za takowy śmiało możemy uznać technologię animoji - żaden inny telefon nie oferuje możliwości komunikowania się ze światem jako animowana kupa, sterowana za pomocą wyrazu twarzy użytkownika. Myślę, że to wiele mówi o tym, jak Apple postrzega poziom intelektualny swoich fanbojów... Tylko który gimbazjalista będzie mógł wydać 1000 dolców na to cudo techniki?
Byłbym jednak ostatnią świnią, gdybym nie docenił w nowym iPhonie jedynej rzeczy, którą Apple zrobiło z głową, być może przez czysty przypadek lub niedopatrzenie - mowa o tylnej kamerze. Oczywiście nie chodzi mi o jej rzekomo cudowne możliwości, wbudowaną artystyczną inteligencję i "głębsze piksele" (cokolwiek ten bełkot znaczy). Rzecz w tym, że Apple wreszcie wpadło na przełomowy sposób ustawienia obiektywów aparatu, który zachęca do poziomego kadrowania ujęć - czyli zgodnie z naturalnym ułożeniem oczu człowieka i istniejącym formatem monitorów. Co za odkrycie! Moje najszczersze gratulacje! Tylko czy to da coś do myślenia hipsterskim artystom, uporczywie robiącym pionowe filmy i zdjęcia?
Źródło: