Historyczne implikacje, czyli Apple Watch trudniejszy od iPhona
Mało co tak wzmacnia wiarę w ludzi, jak świadomość, że niektórzy rodzą się z dziejową misją do wykonania i nie ustąpią, dopóki nie obdaru...
https://applefobia.blogspot.com/2014/11/apple-watch-trudniejszy-od-iphona.html
Mało co tak wzmacnia wiarę w ludzi, jak świadomość, że niektórzy rodzą się z dziejową misją do wykonania i nie ustąpią, dopóki nie obdarują ludzkości owocem swego geniuszu...
Do takich tytanów pracy bez wątpienia należy sir Jonathan Ive, który w swoim niedawnym wystąpieniu w Muzeum Sztuki Nowoczesnej w San Francisco wyznał, iż akt tworzenia Apple Watcha był dla niego największym życiowym wyzwaniem, o wiele trudniejszym niż zaprojektowanie iPhona.
Gestykulując z wielkim przejęciem, Ive bredził coś o "historycznych i kulturowych implikacjach" oraz o "oczekiwaniach społecznych", które musiał brać pod uwagę, projektując przełomowy, wyznaczający nową erę w zegarmistrzostwie Apple Watch. No nieźle musiało mu się poprzestawiać w tej łysej pale, skoro uwierzył, że ma dziejową i historyczną misję do wykonania, a na efekt jego pracy czeka cała ludzkość, wstrzymując oddech i drżąc z emocji...
Większego samochwalczego bełkotu dawno nie słyszałem. Halo, Jonny, tu Ziemia... Halo! Chłopie, ogarnij się, znajdź gdzieś cegłę albo dwie i j.bnij się z rozmachem w łeb! To przecież, kuźwa, tylko zwyczajny smartwatch, jeden z kilkunastu na rynku i na dodatek brzydki jak chiński opiekacz do tostów i niepraktyczny jak widły w d.pie. A ten pierdzieli o "historycznych implikacjach", jakby zaprojektował co najmniej stację uzdatniania wody dla kolonistów na Marsie.
Jakoś dziwnie nie słychać opowieści o mękach twórczych projektantów Samsunga, LG czy Motoroli, gdy tworzyli swoje zegarki. Po prostu podeszli do tego całkiem normalnie, zadaniowo i pragmatycznie - zrobili to, co do nich należy, zamiast pałować się poczuciem, że właśnie zmieniają losy świata. Gdy projektuje się zwyczajny przedmiot użytkowy, popuszczanie z emocji jest przejawem nadmiernej egzaltacji. Albo narcyzmu...
Dam sobie wyciąć nerkę, że twórcy AK47, spłuczki do waterklozetu czy magnetowidu VHS nie rozpowiadali w mediach o tym, jak bardzo ciążyła im świadomość tworzenia historii, chociaż ich wynalazki naprawdę odmieniły losy świata i miały realny wpływ na życie milionów ludzi. A ten patafian jeszcze dobrze nie zabrał się do roboty, a już dostał zaparcia na myśl, jakie epokowe dzieło stworzy. I co? Zrobił ohydną mydelniczkę z pokrętłem, a teraz rozczula się nad swoim talentem, jakby właśnie wymyślił metro w Radomiu.
Czyżby Ive naprawdę wierzył w to, że cała ludzkość z utęsknieniem czeka na jego opera omnia, na największe dzieło życia geniusza dizajnu XXI wieku - jednorazowy zegarek na baterie? Ciekawe, co będzie następne... Przyrząd do picia wody?
Źródło: Apple Insider