Apple jeszcze bardziej z tyłu
Czarne chmury zbierają się na pogodnym zazwyczaj niebie nad kupertyńskim kampusem. Apple coraz bardziej zostaje w tyle za czołówką , tracą...
https://applefobia.blogspot.com/2014/05/apple-jeszcze-bardziej-z-tyu.html
Czarne chmury zbierają się na pogodnym zazwyczaj niebie nad kupertyńskim kampusem. Apple coraz bardziej zostaje w tyle za czołówką, tracąc pozycję już nie tylko jako samozwańczy lider innowacji i kreatywności, ale również dając d.py w bardziej przyziemnych konkurencjach.
Wydawałoby się, że ostatnia dewaluacja towarzyskiej i rynkowej wartości TimKuka o 75% była wystarczającym upokorzeniem dla rozdętego ponad miarę ego i pychy Apple. Wizerunkowa porażka musiała zaboleć, ale to nie koniec. Okazuje się bowiem, że kolejce cierpliwie czekało jeszcze parę upokorzeń...
Parę dni temu światło dzienne ujrzał coroczny ranking firmy Milward Brown, szacujący rynkową wartość marek i firm. Ranking jest ustalany na podstawie badania innowacyjności firm, ich siły oddziaływania na rynek, lojalności klientów i temu podobnych dupereli, więc okupujące od paru lat pierwszą lokatę Apple myślało, że zwycięstwo ma jak zwykle w kieszeni. Tymczasem jak grom z jasnego nieba na Cupertino i na miliony wiernych fanów spadła wiadomość, że Apple nie jest już najcenniejszą firmą świata i zajmuje w rankingu drugie miejsce. Cios był tym bardziej bolesny, że liderem zostało to wstrętne, skrzypiące Google. Co za tragedia...
Gdyby jeszcze to była jakaś inna prestiżowa i elitarna firma w rodzaju Bentleya, Burberry, Abercrombie & Fitch czy chociażby Starbucks... jakoś by się przełknęło porażkę. Wszystko by przeszło, tylko nie ci złodzieje i kopiści z Google! To musiało zaboleć jak przejechanie czołgowym wyciorem po świeżych hemoroidach...
Zaboleć musiało też fanbojów Apple, bo po po podaniu tej hiobowej wieści natychmiast pojawiły się liczne emocjonalne komentarze, że wszystkie tego rodzaju rankingi są zmyślone i g.wno warte. Ciekawe i znamienne jest to, że dopóki Apple było na pierwszym miejscu, to jego lokata była powodem do fanbojskiej dumy i radości i stanowiła koronny argument w dyskusjach. No cóż, czasy się zmieniają, Rambo.
To nie koniec wizerunkowych i marketingowych upokorzeń. Na krótko przed zbliżającą się konferencją WWDC, gdzie członkowie (i od niedawna członkinie) zarządu Apple mają zwyczaj chwalić się kreatywnymi statystykami, Lenovo podało informację, że prześcignęło Apple w sprzedaży komputerów PC - tych prawdziwych, a nie zabawkowych. Biorąc pod uwagę sprzedaż prawdziwych pecetów do pracy, liderami pozostają HP i Dell, a teraz Lenovo zepchnęło Apple na mało zaszczytną czwartą pozycję.
Co więcej, aby przelać czarę goryczy, Chińczycy z Lenovo pobili Apple na jego własnym, amerykańskim podwórku, gdzie wydawałoby się, że Apple jest absolutnym hegemonem, a każdy laptop w Starbucksie musi mieć świecące jabłko. Jak widać, już nie musi...
Źródło: MyApple, Cult of Mac
Wydawałoby się, że ostatnia dewaluacja towarzyskiej i rynkowej wartości TimKuka o 75% była wystarczającym upokorzeniem dla rozdętego ponad miarę ego i pychy Apple. Wizerunkowa porażka musiała zaboleć, ale to nie koniec. Okazuje się bowiem, że kolejce cierpliwie czekało jeszcze parę upokorzeń...
Parę dni temu światło dzienne ujrzał coroczny ranking firmy Milward Brown, szacujący rynkową wartość marek i firm. Ranking jest ustalany na podstawie badania innowacyjności firm, ich siły oddziaływania na rynek, lojalności klientów i temu podobnych dupereli, więc okupujące od paru lat pierwszą lokatę Apple myślało, że zwycięstwo ma jak zwykle w kieszeni. Tymczasem jak grom z jasnego nieba na Cupertino i na miliony wiernych fanów spadła wiadomość, że Apple nie jest już najcenniejszą firmą świata i zajmuje w rankingu drugie miejsce. Cios był tym bardziej bolesny, że liderem zostało to wstrętne, skrzypiące Google. Co za tragedia...
Gdyby jeszcze to była jakaś inna prestiżowa i elitarna firma w rodzaju Bentleya, Burberry, Abercrombie & Fitch czy chociażby Starbucks... jakoś by się przełknęło porażkę. Wszystko by przeszło, tylko nie ci złodzieje i kopiści z Google! To musiało zaboleć jak przejechanie czołgowym wyciorem po świeżych hemoroidach...
Zaboleć musiało też fanbojów Apple, bo po po podaniu tej hiobowej wieści natychmiast pojawiły się liczne emocjonalne komentarze, że wszystkie tego rodzaju rankingi są zmyślone i g.wno warte. Ciekawe i znamienne jest to, że dopóki Apple było na pierwszym miejscu, to jego lokata była powodem do fanbojskiej dumy i radości i stanowiła koronny argument w dyskusjach. No cóż, czasy się zmieniają, Rambo.
To nie koniec wizerunkowych i marketingowych upokorzeń. Na krótko przed zbliżającą się konferencją WWDC, gdzie członkowie (i od niedawna członkinie) zarządu Apple mają zwyczaj chwalić się kreatywnymi statystykami, Lenovo podało informację, że prześcignęło Apple w sprzedaży komputerów PC - tych prawdziwych, a nie zabawkowych. Biorąc pod uwagę sprzedaż prawdziwych pecetów do pracy, liderami pozostają HP i Dell, a teraz Lenovo zepchnęło Apple na mało zaszczytną czwartą pozycję.
Co więcej, aby przelać czarę goryczy, Chińczycy z Lenovo pobili Apple na jego własnym, amerykańskim podwórku, gdzie wydawałoby się, że Apple jest absolutnym hegemonem, a każdy laptop w Starbucksie musi mieć świecące jabłko. Jak widać, już nie musi...
Źródło: MyApple, Cult of Mac