Apple - pies ogrodnika
Zapewne znacie powiedzenie o psie ogrodnika, co to leży na sianie, sam go nie je, a drugiemu nie da? Takim właśnie psem ogrodnika okaza...
https://applefobia.blogspot.com/2014/05/apple-pies-ogrodnika.html
Zapewne znacie powiedzenie o psie ogrodnika, co to leży na sianie, sam go nie je, a drugiemu nie da? Takim właśnie psem ogrodnika okazało się być Apple, które od paru lat zawłaszczyło sobie patenty na technologię, z której samo nie umie korzystać...
Chodzi oczywiście o tzw. ciekły metal, powszechnie określany jako budulec przyszłości. Ma on różne wyjątkowe właściwości, dzięki czemu może służyć jako tworzywo do konstrukcji bardzo wytrzymałych elementów - np. obudów na telefony, tablety, zegarki - czy innych gadżetów o dużej odporności na uszkodzenia.
Apple nabyło na wyłączność prawa do stosowania ciekłego metalu już w 2010 roku, więc od tej pory fanboje ciągle emocjonują się niczym dzieci niesamowitymi możliwościami, jakie to cudowne tworzywo otwiera przed inżynierami z Cupertino. Coś mi się widzi, że poemocjonują się jeszcze trochę, bo Apple wykupiło prawa na kolejny okres i będzie siedzieć na patentach do 2015 roku jak ten przysłowiowy pies ogrodnika.
Problem bowiem polega na tym, że choć tworzywo otwiera nowe możliwości, to kupertyńscy geniusze najwyraźniej gdzieś zapodziali kluczyki do bramy technologicznego raju, gdyż w ciągu tych czterech lat pełnej kontroli nad ciekłym metalem nie byli w stanie wymyślić niczego, co wykorzystywałoby jego nadprzyrodzone możliwości. W tym czasie zapewne Chińczycy czy Koreańczycy zrobiliby cuda na patyku i wprowadzili tę technologię do powszechnego użytku, ale TimKuk woli zazdrośnie trzymać ją dla siebie, a jak dotąd największym i jedynym osiągnięciem Apple w zastosowaniu ciekłego metalu jest ten oto przełomowy dinks:
Jeśli zachodzicie w głowę, jakąż to niesamowitą funkcję może pełnić ten majstersztyk kupertyńskiej inżynierii, to spieszę z odpowiedzią... Niestety, nie wyłącza się nim Wielkiego Zderzacza Hadronów, nie można nim otworzyć Fortu Knox ani nie jest tajną bronią przeciw Obcym, skrywającym się w przeterminowanych radzieckich konserwach z tuszonką. Dinks z ciekłego metalu służy do prozaicznego wyciągania karty SIM z iPhona, co faktycznie dla niektórych użytkowników sprzętu Apple może wydawać się czynnością wymagającą posiadania dyplomu MIT i doktoratu z fizyki jądrowej.
Jak jednak wynika z wieloletniej hakerskiej praktyki, dokładnie to samo można zrobić biurowym spinaczem, więc ciekły metal jest tu równie potrzebny, co jedwabne skarpetki borsukowi... Apple zachowało się jak koleś, który poderwał najładniejszą dziewczynę w klasie i teraz trzyma ją w piwnicy, podglądając w kucki przez dziurkę od klucza i bezproduktywnie gniotąc przydatki w przyciasnych rurkach.
No cóż, na szczęście są jeszcze inne fajne dziewczyny i inne fajne technologie. My się tu jakoś obędziemy telefonami z aluminium, plastiku albo włókna węglowego, Apple niech samolubnie kisi patenty na ciekły metal do przyszłego roku bez żadnych efektów, a fanboje niech sobie dalej snują utopijne wizje o nierysujących się obudowach iPhonów. Pożyjemy, zobaczymy...
Źródło: 9to5Mac