Potwór z Loch Ness. Takie rzeczy tylko na Mapach Apple
Po przedświątecznym, świątecznym i poświątecznym nieróbstwie, pora wracać na zakurzony stołek naczelnego hejtera kraju. Tęskniliście?
http://applefobia.blogspot.com/2014/04/potwor-z-loch-ness-takie-rzeczy-tylko.html
Oj, ciężko brać się do roboty, gdy w rezerwacie Apple panuje tak totalny zastój i stagnacja, że żywcem nie ma o czym pisać. Są takie chwile, że budzę się w środku nocy zlany zimnym potem, prześladowany przez koszmar, że skończyły się już tematy do obśmiania. Jedyni zadowoleni to fanboje - im do szczęścia wystarczy rytualne oczekiwanie na kolejny przełom i podniecanie się co raz to nowymi wizjami iPhona 6 albo iWatcha.
Ponieważ jednak - jak sądzę - prędzej najstarsze starowinki doczekają się powrotu generała Andersa na białym koniu, a białoruski rubel wcześniej stanie się walutą wymienialną, niż fanboje zobaczą nowe cudowne zabawki Apple, muszę zająć się bardziej konkretnymi tematami.
Jak się dowiadujemy z mediów, w oczekiwaniu na kolejny kupertyński przełom technologiczny jakiś fanboj z nudów zaczął przyglądać się Mapom Apple i odkrył tam ślady potwora z Loch Ness. Zaskoczenie było tym większe, że tym razem Mapy Apple stanęły na wysokości zadania i umiejscowiły potwora we właściwym jeziorze w Szkocji, zamiast np. na Pustyni Błędowskiej albo na Placu Niebiańskiego Spokoju.
Źródło: MyApple