iWatch. Dwa razy dziennie...

Są takie czynności związane z wtykaniem, które zapewne każdy z was chętnie robiłby dwa razy dziennie, ale na pewno nie należy do nich ładowanie telefonu czy zegarka...

Po debiucie znakomitego smartwatcha Moto 360 w rezerwacie Apple natychmiast podniosły się głosy prześmiewców, że Motorola dała ciała i że tak krótki czas pracy baterii to technologiczna porażka nie do zaakceptowania.

Wygląda jednak na to, że fani Apple będą musieli szybciutko nauczyć się akceptować takie porażki z pieśnią na ustach. Jak się bowiem okazuje, inżynierowie z Cupertino właśnie odkryli ku swemu przerażeniu, że ich też obowiązują prawa fizyki, i że iWatch prawdopodobnie nie pociągnie na baterii dłużej niż kilkanaście godzin. Mówiąc inaczej (informacja dla tych power-userów Apple, którzy jeszcze nie opanowali arytmetyki liczb dwucyfrowych) - trzeba go będzie ładować dwa razy dziennie.

Można by się spodziewać, że dysponując budżetem 12 milionów dolarów dziennie laboratoria w Cupertino powinny dać sobie radę z wynalezieniem super-pojemnej baterii albo super-wydajnych ogniw słonecznych (działających jedynie w Kalifornii). Tymczasem iWatch pod tym względem zapowiada się gorzej niż rywale, bo niektóre smartwatche Samsunga czy Sony przeżywają na jednym ładowaniu nawet kilka dni.

Nie dziwota, że zegarek Apple, który dla oszołomienia fanów i ośmieszenia konkurencji napakowano kilkunastoma sensorami, pamięcią 8GB, modułem NFC oraz innymi ficzerami - po prostu nie daje rady. Żaden nie dałby rady takiemu przerostowi ambicji. A konkurencja właśnie umiera ze śmiechu.

iWatch jest oczekiwany jako przełomowy gadżet do dbania o zdrowie i kondycję, wyposażony w imponujący zestaw czujników do monitorowania funkcji życiowych. Taa... wszystko się zgadza... pod warunkiem, że nie planujesz dożyć do wieczora...


Źródło: Apple Insider, Cult of Mac

---