Cyckiem, piętą i lateksem...
Tak jak kilka dni temu pisałem , złamanie sławetnego, superbezpiecznego Touch ID w iPhonie 5S to była tylko kwestia czasu. Jak donoszą roz...
http://applefobia.blogspot.com/2013/09/cyckiem-pieta-i-lateksem.html
Tak jak kilka dni temu pisałem, złamanie sławetnego, superbezpiecznego Touch ID w iPhonie 5S to była tylko kwestia czasu. Jak donoszą rozentuzjazmowane media, Touch ID poległ sromotnie w niecały tydzień od premiery Fajfesa, potraktowany gumowym paluchem.
Odcisk palca to marne zabezpieczenie - każdy drink w pubie czy choćby szklana obudowa własnego telefonu to istna pułapka na linie papilarne. Przekonało się o tym wiele firm, które montowały czytniki paluchów w smartfonach (np. Toshiba G900 z 2007 roku) czy niezliczonych notebookach i po dojściu do rozumu zarzuciło ten pomysł już parę lat temu.
Apple, jak wiemy, specjalizuje się w tzw. wynalazczości retrospektywnej i w kreatywnej rewitalizacji porzuconych pomysłów - wystarczy przypomnieć chociażby nowatorskie FaceTime, czyli wideorozmowę przez iPhona 4, wynalezioną w Cupertino pięć lat po jej zastosowaniu w innych telefonach. Podobnie było z szokującym odkryciem, że aplikacje można gromadzić w folderach, co Apple zrobiło całe lata po konkurencji, prezentując iOS 4 w 2010 roku.
Tym razem Apple wzięło na tapetę stary poczciwy skaner linii papilarnych, ulepszyło go tak jak umiało i ponownie zaprezentowało oniemiałemu światu jako kiler-ficzer w iPhonie 5S. Jak się okazuje, z Touch ID jest taki kiler-ficzer, jak ze mnie TurboDymoMan. Niemieckim hakerom udało się oszwabić kupertyńskie zabezpieczenia za pomocą lateksowego odlewu palucha. Najnowsza technologia Apple padła w zetknięciu ze sztuczką z filmów S-F sprzed 10 lat...
No i szlag trafił cale to marketingowe pitolenie podczas konferencji o jakichś trójwymiarowych skanerach, super-zabezpieczeniach i unikalnej konstrukcji czytnika. Oczywiście w tajnych laboratoriach Apple badano szanse na obejście czytnika przy pomocy członka z lateksu, ale użyli niewłaściwego członka i laboratoryjny hacking się nie udał, więc stwierdzili, że nikt nie da rady. A cały zapas lateksu zużyli na okolicznościowe stroje dla zarządu...
O całej sprawie napisał Forbes i nasz krajowy Niebezpiecznik, więc raczej nie jest to wyssana z palca bzdura i ajfoniarze mają kolejny ból w d.pie. Jeśli właśnie smarujecie maścią siniaki po nocy spędzonej razem z innymi fanbojami w Dreźnie w kolejce po Fajfesa, to szczerze współczuję.
Oczywiście nie byłbym sobą, gdybym nie podsunął wam jakiegoś innego, upokarzającego sposobu na podniesienie poziomu bezpieczeństwa waszego iPhona 5S. Zamiast tak oczywistego i łatwego do skradzenia odcisku palca można użyć odcisku dowolnej kończyny. Od dziś czterocalowi biznesmeni będą mogli spać spokojnie, a jedynym utrudnieniem będzie konieczność ściągania obuwia w miejscach publicznych, aby wykonać telefon do klienta.
Jeśli zaś obawiacie się, że ktoś skradnie bezcenny odcisk waszej stopy - np. na basenie - to jest jeszcze inne, pewniejsze zabezpieczenie. iPhona 5S można zablokować i odblokować choćby i cyckiem. Działa na sto procent i jest raczej nie do ukradzenia, zwłaszcza jeśli połączycie przyjemne z pożytecznym i wykorzystacie wybrany w tajnym losowaniu cycek zaprzysiężonej i zaufanej koleżanki...
PS. Nie zdradzajcie nikomu, który to cycek. Szanse hakera zmaleją od razu aż o 50%. No, chyba że i tak sypia z waszą koleżanką...
CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO? DOŁĄCZ DO APPLEFOBII!
Odcisk palca to marne zabezpieczenie - każdy drink w pubie czy choćby szklana obudowa własnego telefonu to istna pułapka na linie papilarne. Przekonało się o tym wiele firm, które montowały czytniki paluchów w smartfonach (np. Toshiba G900 z 2007 roku) czy niezliczonych notebookach i po dojściu do rozumu zarzuciło ten pomysł już parę lat temu.
Apple, jak wiemy, specjalizuje się w tzw. wynalazczości retrospektywnej i w kreatywnej rewitalizacji porzuconych pomysłów - wystarczy przypomnieć chociażby nowatorskie FaceTime, czyli wideorozmowę przez iPhona 4, wynalezioną w Cupertino pięć lat po jej zastosowaniu w innych telefonach. Podobnie było z szokującym odkryciem, że aplikacje można gromadzić w folderach, co Apple zrobiło całe lata po konkurencji, prezentując iOS 4 w 2010 roku.
Tym razem Apple wzięło na tapetę stary poczciwy skaner linii papilarnych, ulepszyło go tak jak umiało i ponownie zaprezentowało oniemiałemu światu jako kiler-ficzer w iPhonie 5S. Jak się okazuje, z Touch ID jest taki kiler-ficzer, jak ze mnie TurboDymoMan. Niemieckim hakerom udało się oszwabić kupertyńskie zabezpieczenia za pomocą lateksowego odlewu palucha. Najnowsza technologia Apple padła w zetknięciu ze sztuczką z filmów S-F sprzed 10 lat...
No i szlag trafił cale to marketingowe pitolenie podczas konferencji o jakichś trójwymiarowych skanerach, super-zabezpieczeniach i unikalnej konstrukcji czytnika. Oczywiście w tajnych laboratoriach Apple badano szanse na obejście czytnika przy pomocy członka z lateksu, ale użyli niewłaściwego członka i laboratoryjny hacking się nie udał, więc stwierdzili, że nikt nie da rady. A cały zapas lateksu zużyli na okolicznościowe stroje dla zarządu...
O całej sprawie napisał Forbes i nasz krajowy Niebezpiecznik, więc raczej nie jest to wyssana z palca bzdura i ajfoniarze mają kolejny ból w d.pie. Jeśli właśnie smarujecie maścią siniaki po nocy spędzonej razem z innymi fanbojami w Dreźnie w kolejce po Fajfesa, to szczerze współczuję.
Oczywiście nie byłbym sobą, gdybym nie podsunął wam jakiegoś innego, upokarzającego sposobu na podniesienie poziomu bezpieczeństwa waszego iPhona 5S. Zamiast tak oczywistego i łatwego do skradzenia odcisku palca można użyć odcisku dowolnej kończyny. Od dziś czterocalowi biznesmeni będą mogli spać spokojnie, a jedynym utrudnieniem będzie konieczność ściągania obuwia w miejscach publicznych, aby wykonać telefon do klienta.
Jeśli zaś obawiacie się, że ktoś skradnie bezcenny odcisk waszej stopy - np. na basenie - to jest jeszcze inne, pewniejsze zabezpieczenie. iPhona 5S można zablokować i odblokować choćby i cyckiem. Działa na sto procent i jest raczej nie do ukradzenia, zwłaszcza jeśli połączycie przyjemne z pożytecznym i wykorzystacie wybrany w tajnym losowaniu cycek zaprzysiężonej i zaufanej koleżanki...
PS. Nie zdradzajcie nikomu, który to cycek. Szanse hakera zmaleją od razu aż o 50%. No, chyba że i tak sypia z waszą koleżanką...
CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO? DOŁĄCZ DO APPLEFOBII!