Kto jeszcze olewa Apple?
Mogłoby się wydawać, że współpraca z geniuszami z Cupertino przy powstawaniu nowych produktów to zaszczyt i przywilej dla każdej firmy. ...
https://applefobia.blogspot.com/2014/07/kto-jeszcze-olewa-apple.html
Mogłoby się wydawać, że współpraca z geniuszami z Cupertino przy powstawaniu nowych produktów to zaszczyt i przywilej dla każdej firmy. Jak się jednak okazuje, nie wszyscy odczuwają dreszcze rozkoszy na myśl o kooperacji z Apple.
Będzie już ponad rok, jak napisałem artykuł o tym, że niektóre czołowe firmy technologiczne olewają Apple i nie traktują go jako poważnego partnera w interesach. Dziś przyszła pora na ciąg dalszy opowieści...
Właśnie dowiedzieliśmy się, że Apple dostało kopa w d.pę i worek cebuli na drogę od szwajcarskiej firmy Swatch, do której przyszło po prośbie z propozycją współpracy przy konstruowaniu iWatcha. Kupertyńczycy mieli pewnie nadzieję na podpatrzenie paru ciekawych technologii i zdobycie know-how od znanego producenta zegarków. Swatch jednak spuścił przedstawicieli Apple po schodach i kategorycznie zdementował pogłoski o jakiejkolwiek współpracy.
W sumie nie dziwię się. Helweci mają prawo nie kochać Apple, które parę lat temu bezczelnie zapierdzieliło im obiekt narodowej dumy, czyli ikoniczny design zegara szwajcarskich kolei, po czym użyło go jako systemowego zegarka w iOS. Po międzynarodowym skandalu Apple w końcu zapłaciło srogą karę, ale od tej pory TimKuk wciąż miewa koszmary o wk..wionym Wilhelmie Tellu z wielką kuszą nabitą bełtem z zadziorami...
Jak stwierdził rzecznik Swatcha, Szwajcarzy nie spodziewają się po iWatchu niczego przełomowego i nie widzą sensu we współpracy z Apple i dzieleniu się z kupertyńczykami swoją wiedzą na temat sztuki zegarmistrzowskiej. Nie są również zainteresowani żadnymi przełomowymi odkryciami ani przemyśleniami Apple na temat pasków, kopert i szafirowych szkiełek. Zresztą i tak współpracują już z Microsoftem, więc temat odpada.
Przy okazji wypada znowu wspomnieć o kreatywnym dziennikarstwie, uprawianym przez nasz ulubiony portal z rezerwatu. Informację o tym, że Swatch olał Apple ciepłym strumieniem, koledzy z MyApple opatrzyli eufemistycznym tytułem "Apple pracuje nad urządzeniem naręcznym, ale niekoniecznie robi to ze szwajcarskim Swatchem". Tak, jakby to Apple decydowało o wyborze partnera... Akurat. Równie dobrze po nieudanym podrywie na dyskotece można pochwalić się na Fejsie perspektywą spędzenia samotnego wieczora - "Będę uprawiał dziś miłość francuską, ale niekoniecznie z kobietą..."
Apple zostało olane również przez inne firmy zegarmistrzowskie - w tym np. Timexa - które nie zamierzają się dzielić z parweniuszami z Cupertino swoim wieloletnim doświadczeniem. Apple będzie więc musiało poszukać sobie jakiegoś figuranta, który zgodzi się dołożyć swoje trzy grosze i rozpoznawalną markę do powstania iWatcha. Co gorsze, chodząc tak od drzwi do drzwi i zatrudniając w ostatniej chwili specjalistów, Apple wyraźnie pokazuje, że wciąż jest w czarnej d.pie i nie ma pojęcia o robieniu zegarków. A czasu jest coraz mniej... No, chyba że w grę wchodzi iTime...
Źródło: Apple Insider