Apple likwiduje gniazdko słuchawkowe. Bo iPhone jest za gruby...
W pogoni za coraz większą innowacyjnością i cienkością swoich produktów, Apple nie cofnie się przed niczym. Po przeczytaniu tej informacj...
https://applefobia.blogspot.com/2014/07/apple-likwiduje-gniazdko-suchawkowe-bo.html
W pogoni za coraz większą innowacyjnością i cienkością swoich produktów, Apple nie cofnie się przed niczym. Po przeczytaniu tej informacji musiałem uszczypnąć się w oba hemoroidy, aby sprawdzić czy nie śnię - Apple zamierza zlikwidować gniazdko słuchawkowe.
Z ostatnio udostępnionej przez Apple specyfikacji technicznej wynika, że kupertyńscy geniusze są na najlepszej drodze do tego, aby zlikwidować w iPhonach standardowego minijacka i wprowadzić nowe, przełomowe cyfrowe słuchawki podłączane do gniazdka Lightning.
Innowacja jest raczej umiarkowana i jak zwykle wtórna, bo na rynku są już przecież od lat słuchawki podłączane do USB, ale z braku takowego gniazdka w iPhonach i iPadach, trzeba było "wynaleźć" własne rozwiązanie, oparte na złączu Lightning. Tylko po co to wszystko?
Ano po to, żeby podczas kolejnej konferencji złotousty Phil Schiller mógł pochwalić się najcieńszym telefonem świata. Wielkość gniazdka minijack od lat jest solą w oku i kamieniem w nerkach kupertyńskich inżynierów. To właśnie to gniazdko jest największym złączem na dolnej krawędzi obudowy i determinuje grubość całego iPhona:
Gdy już uda się wywalić tego wstrętnego, grubego minijacka, to oni zrobią takiego cienkiego iPhona, że ho ho! Oczywiście pod warunkiem, że najpierw jakaś koreańska lub chińska firma skonstruuje odpowiednio cienkie baterie, które Apple będzie mogło innowacyjnie zastosować w nowym iPhonie...
A jakie będą z tego korzyści? Otóż korzyści będzie bez liku. Przede wszystkim fanboje-melomani uzyskają możliwość słuchania muzyki w bezstratnym formacie cyfrowym z próbkowaniem 48 kHz. I założę się, że objawi się cały legion audiofilów, którzy pochwalą się na MyApple, że usłyszeli te 48 kHz w swoich nowych cyfrowych słuchawkach Apple-Beats ze złączem Lightning, a potem zaczną masowo pisać recenzje utworów Village People i Wham, rozwodząc się nad niebywałą dynamiką i głębią brzmienia. A potem pobiją się torebkami, który usłyszał więcej składowych harmonicznych.
Drugą z korzyści będzie ogłoszenie z przejęciem i dumą faktu, że Apple opracowało własny, innowacyjny standard reprodukcji muzyki. Hmm... to tak, jakby ogłosić onanizm w wannie jako formę niepodległości seksualnej... Równie dobrze któryś z koncernów motoryzacyjnych może spróbować wprowadzić w swoich samochodach kwadratowe gniazdko zapalniczki. Ciekawe, co się stanie?
Efektem innowacyjności Apple będzie też to, że fanbojnia zostanie praktycznie pozbawiona wolnego wyboru, ograniczonego do paru niekompatybilnych z resztą świata modeli słuchawek. Jak znam życie, będą to budżetowe pierdziawki dodawane do iPhonów, albo przereklamowane słuchafony Apple-Beats za grubą kasę. I tyle.
Oczywiście dla tych, którzy uprą się korzystać ze swoich starych słuchawek z minijackiem, Apple wyprodukuje specjalną przejściówkę Magic Digital-Analog Audio Sound Converter Pro za jedyne 129 dolców. Ciekawe tylko, gdzie schować takiego obwieszonego przejściówkami iPhona, żeby pobiegać z ulubionymi, analogowymi słuchawkami i przy okazji nie wyłamać gniazdka?
A jeśli bardzo będziecie chcieli spróbować nowej technologii dźwiękowej Apple na starym iPhonie, to na pewno przyda się przejściówka jack-lightning-jack...
Źródło: Apple Insider