WWDC 2014 - Wielkie Nic
Jeśli zastanawialiście się, dlaczego wciąż nie napisałem ani słowa o ostatniej konferencji Apple, to odpowiedź jest bardzo prosta - wstrz...
https://applefobia.blogspot.com/2014/06/wwdc-2014-wielkie-nic.html
Jeśli zastanawialiście się, dlaczego wciąż nie napisałem ani słowa o ostatniej konferencji Apple, to odpowiedź jest bardzo prosta - wstrzymałem się z czystej złośliwości...
Cały ten czas od poniedziałku spędziłem bująjąc się na hamaku, popijając colę z Biedronki, smakując na zimno rozczarowanie fanbojów i patrząc z pełną politowania satysfakcją, jak w rezerwacie trwa gorączkowe rozgrzebywanie tej wysuszonej kupy patykiem w rozpaczliwym poszukiwaniu czegokolwiek godnego uwagi.
Po podgrzewaniu od miesięcy przez fanbojnię i kupertyńską propagandę atmosferze oczekiwania na niesamowite nowości, Apple pokazało Wielkie Nic. Ci, którzy przyjechali z całego świata poklaskać sobie za 1600 dolców, dostali tzw. BFN - Big Fucking Nothing. Nie było ani spodziewanego iWatcha, ani dużego iPhona, ani nawet MacBooka Air z Retiną. Apple nie zdążyło przygotować ani jednego przełomowego, innowacyjnego produktu...
Oczywiście ewangeliści Apple już ruszyli z odsieczą, że to przecież była konferencja dla deweloperów i wcale nikt nie czekał na sprzętowe nowości. Tylko dlaczego ci sami ewangeliści z wypiekami na pryszczatych twarzach bez słowa protestu łykali jak indory kolejne premiery iPhona 4, MacBooka Pro z Retiną, czy okrągłego Maka Pro - właśnie na czerwcowych konferencjach dla deweloperów?
Ale do rzeczy... Największym przełomem technologicznym tej konferencji okazała się transmisja na żywo, którą mogli obejrzeć mieszkańcy rezerwatu i ci straceńcy, którzy zdecydowali się zainstalować na swoich komputerach kupertyński odtwarzacz QuickTime. Ci, którzy nie ufają oprogramowaniu Apple, naprawdę niewiele stracili, a całą konferencję możecie sobie obejrzeć tutaj:
Zauważyłem też inną kolosalną zmianę na korzyść - ekran, wreszcie wyświetlający więcej niż 256 kolorów, a trzeba przypomnieć, że na poprzednich konferencjach Apple bywało z tym różnie, bo jakość obrazu przypominała czasem ekran Windowsa, pracującego w trybie awaryjnym VGA...
WWDC 2014 pokazała, że Apple idzie w kierunku coraz większego zamykania rezerwatu i ograniczania oferty wyłącznie dla własnych wyznawców. Poza ewolucyjnymi zmianami wewnątrz kupertyńskiego ekosystemu nie zobaczyliśmy nic interesującego, co mogłoby zachęcić kogoś spoza rezerwatu do zmiany platformy i wejścia w bagienko Apple.
Kiedyś były takie produkty, które mogły być impulsem i stanowiły jakąś atrakcję - Facetime, Siri, Mapy Apple - teraz zabrakło nawet tego. Było mdło jak na zjeździe użytkowników Dacii, którzy spotkali się na kolejnym spocie, aby jarać się tym, że nowy model Logana ma jeden schowek więcej i podświetlane lusterko dla pasażera. Tyle tylko, że poza użytkownikami Dacii nikogo to nie interesuje...