Apple Watch - mitologia rusza na ratunek
Apple Watch - najbrzydszy i bardziej spóźniony zegarek świata - ma coraz gorszą prasę. Krytyka nie zostawia na nim suchej nitki, a progno...
http://applefobia.blogspot.com/2015/02/apple-watch-mitologia-rusza-na-ratunek.html
Apple Watch - najbrzydszy i bardziej spóźniony zegarek świata - ma coraz gorszą prasę. Krytyka nie zostawia na nim suchej nitki, a prognozy sprzedaży co parę dni spadają o milion sztuk, więc Apple ruszyło z marketingową odsieczą...
Gdy nie daje się obejść praw fizyki, a twarde fakty zniechęcają potencjalnych nabywców Apple Watcha do inwestowania w paskudny, sezonowy gadżet z ekspresowym czasem działania na baterii, marketingowcy z Cupertino muszą odwoływać się do mistyki, aby zjednoczyć wokół firmowej mitologii najbardziej oddanych fanbojów. W nich ostatnia nadzieja, bo gdy oni zawiodą, świat umrze ze śmiechu na widok pustych sklepów i braku kolejek po cudowny zegarek Apple.
Firmowa mitologia oczywiście bazuje na puszczanych od 2011 roku pogłoskach, jakoby to sam Steve Jobs (niech mu amazing lekkim będzie) w genialny sposób wymyślił, zaplanował i opracował wszystkie te wątpliwej jakości produkty, jakie pojawiły się po jego śmierci i pojawią do 2038 roku. Teraz, gdy sukces Apple Watcha stoi pod chwiejącym się znakiem zapytania, znowu trzeba było odkopać trupka i posłużyć się jego autorytetem.
Dziwnym trafem akurat teraz Jonathan Ive pospołu z TimKukiem znienacka przypomnieli sobie, że pomysł na zegarek z melodyjkami powstał w 2011 roku, jeszcze za życia Steva Jobsa i przy jego akceptacji, a sam Steve osobiście namaścił sir Jonathana na wykonawcę projektu (TimKuk zapewne jeszcze dodatkowo napastował pomazańca...).
(...) Ive also claimed that the Apple Watch was conceived soon before the passing of Jobs, who died in October 2011 (...) Apple CEO Tim Cook added that Apple was looking at multiple categories of products at the time and thinking about which ones to do.
Skoro Ive uważa się za ojca tego poronionego projektu, to wypadałoby wziąć ewentualną klęskę na klatę, a nie zasłaniać się nieboszczykiem i wyciągać argumenty zza grobu dla ratowania sprzedaży. Ale jak wiadomo, cel uświęca środki, a mitologia od zawsze sprawdzała się w rezerwacie. Tak buduje się potęgę firmy i lojalność fanów. Któryż fanboj nie ruszy do kolejki po Apple Watcha z krzepiącą myślą, że sam Steve - gdyby żył - też kochałby ten zegarek i jak każdy śmiertelnik codziennie ładowałby go co 4 godziny...
Źródło: MacRumors