Telefon do Apple - usługa premium
Złe czasy nadchodzą dla amatorów telefonicznych pogaduszek z Geniuszami Apple. Kupertyńskie kutwy zamierzają wprowadzić słone opłaty za da...
https://applefobia.blogspot.com/2014/03/telefon-do-apple-usuga-premium.html
Złe czasy nadchodzą dla amatorów telefonicznych pogaduszek z Geniuszami Apple. Kupertyńskie kutwy zamierzają wprowadzić słone opłaty za darmowe dotychczas połączenia telefoniczne dla użytkowników iGadżetów, którym skończyła się gwarancja.
Oczywiście można ten pomysł zinterpretować w taki sposób, że Apple wykonało miły gest w stronę userów - aby płacąc za elitarne połączenie premium czuli się lepiej niż reszta plebsu wydzwaniająca ze swoimi żalami za darmo i żeby nie musieli przepychać się w tłumie, gdy przyjdzie im ochota porzucać k..wami na linii z powodu wybuchu radości, wywołanego kolejną awarią profesjonalnego sprzętu. Takie zapewne będzie oficjalne uzasadnienie wprowadzenia opłat.
W rzeczywistości jednak chodzi o dużą kasę - księgowi z Cupertino obliczyli właśnie, że utrzymanie gigantycznego call-center kosztuje ich masakryczne pieniądze. Czyżby wreszcie odkryli zależność pomiędzy awaryjnością sprzętu, a ilością telefonów do Apple Support? A że sprzęt Apple psuje się na potęgę, trzeba nieustannie zatrudniać kolejne dziesiątki Geniuszy, którzy przez telefon wytłumaczą, co należy wyłączyć, aby zadziałało WiFi albo poprowadzą za rączkę, instruując krok po kroku jak wymienić procesor w Maku Pro.
Teraz Apple Support Center i jego niezliczony personel będzie całkiem nieźle zarabiał na siebie, kasując od 29 do 49 dolców za rozwiązanie pojedynczego problemu i pobierając $19,90 za podtrzymanie konwersacji, aby wspierać hipsterskie fujary, które nie mogą sobie poradzić ze "Slide to Unlock". Oczywiście wszystko w miłej, kameralnej atmosferze rozmowy kontrolowanej.
Bez opłat można natomiast dzwonić do mieszczącego się w zaadaptowanym schowku na mopy Apple Cult Center, gdzie userzy mogą wyrazić swoje spontaniczne uwielbienie dla firmy i jej produktów, ale podobno jedyna pracująca tam telefonistka umarła z braku zajęcia i nikt się nawet nie zorientował. Aktualnie trwa dezynfekcja pomieszczenia i poszukiwania kogoś na zastępstwo.
Pomysł Apple z płatnymi połączeniami do Support Center ociera się o genialność, diaboliczną przewrotność i wyjątkowe poczucie humoru - trzeba mieć naprawdę tupet, żeby masowo łoić userów z dodatkowej kasiory wskutek awaryjności własnego sprzętu. To przypomina coś w rodzaju jedynej w okolicy przydrożnej restauracji, w której serwuje się tak podłe żarcie, że głównym źródłem dochodów są wpływy z płatnej toalety. Grunt to dywersyfikacja...
Źródło: MacRumors
Oczywiście można ten pomysł zinterpretować w taki sposób, że Apple wykonało miły gest w stronę userów - aby płacąc za elitarne połączenie premium czuli się lepiej niż reszta plebsu wydzwaniająca ze swoimi żalami za darmo i żeby nie musieli przepychać się w tłumie, gdy przyjdzie im ochota porzucać k..wami na linii z powodu wybuchu radości, wywołanego kolejną awarią profesjonalnego sprzętu. Takie zapewne będzie oficjalne uzasadnienie wprowadzenia opłat.
W rzeczywistości jednak chodzi o dużą kasę - księgowi z Cupertino obliczyli właśnie, że utrzymanie gigantycznego call-center kosztuje ich masakryczne pieniądze. Czyżby wreszcie odkryli zależność pomiędzy awaryjnością sprzętu, a ilością telefonów do Apple Support? A że sprzęt Apple psuje się na potęgę, trzeba nieustannie zatrudniać kolejne dziesiątki Geniuszy, którzy przez telefon wytłumaczą, co należy wyłączyć, aby zadziałało WiFi albo poprowadzą za rączkę, instruując krok po kroku jak wymienić procesor w Maku Pro.
Teraz Apple Support Center i jego niezliczony personel będzie całkiem nieźle zarabiał na siebie, kasując od 29 do 49 dolców za rozwiązanie pojedynczego problemu i pobierając $19,90 za podtrzymanie konwersacji, aby wspierać hipsterskie fujary, które nie mogą sobie poradzić ze "Slide to Unlock". Oczywiście wszystko w miłej, kameralnej atmosferze rozmowy kontrolowanej.
Bez opłat można natomiast dzwonić do mieszczącego się w zaadaptowanym schowku na mopy Apple Cult Center, gdzie userzy mogą wyrazić swoje spontaniczne uwielbienie dla firmy i jej produktów, ale podobno jedyna pracująca tam telefonistka umarła z braku zajęcia i nikt się nawet nie zorientował. Aktualnie trwa dezynfekcja pomieszczenia i poszukiwania kogoś na zastępstwo.
Pomysł Apple z płatnymi połączeniami do Support Center ociera się o genialność, diaboliczną przewrotność i wyjątkowe poczucie humoru - trzeba mieć naprawdę tupet, żeby masowo łoić userów z dodatkowej kasiory wskutek awaryjności własnego sprzętu. To przypomina coś w rodzaju jedynej w okolicy przydrożnej restauracji, w której serwuje się tak podłe żarcie, że głównym źródłem dochodów są wpływy z płatnej toalety. Grunt to dywersyfikacja...
Źródło: MacRumors