Stevowi przejadło się iPierdzenie
Ciemne chmury zbierają się nad App Store... Apple ostatnio ogłosiło niezwykle ponure wieści dla licznej rzeszy miłośników tych wszystkich ...
http://applefobia.blogspot.com/2010/09/stevowi-przejado-sie-ipierdzenie.html
Ciemne chmury zbierają się nad App Store...
Apple ostatnio ogłosiło niezwykle ponure wieści dla licznej rzeszy miłośników tych wszystkich miłych, pożytecznych i kształcących programów do pierdzenia, smarowania iPhona kupą, udawania picia piwa, symulacji sikania, zapobiegania i wywoływania ciąży, robienia testów ciążowych, przecierania ekranu z mgły, zdmuchiwania świec, ćwiczenia pocałunków, mierzenia przyrodzenia, pobudzania wzrostu włosów na klacie, ogrzewania dłoni, wspomagania erekcji, namydlania się w kąpieli, symulacji zszywacza biurowego, mierzenia jak długo jesteś w stanie utrzymać palec na ekranie, rzucania palenia za pomocą ultradźwięków oraz pokazywania, że się jest bogatym.
W nowych wytycznych dla programistów Apple wyraźnie pisze, że tego rodzaju aplikacje mogą być odrzucane przez cenzorów App Store, ponieważ jest ich już za dużo. Również takie programy, które skłaniają do atrakcyjnych towarzysko i przynoszących lokalną popularność w gimnazjum zachowań, jak np. rzucanie iPhonem o ziemię lub ściany w celu mierzenia krzepy, walenie weń młotkiem i wiercenie dodatkowych otworów wentylacyjnych, rażenie koleżanek prądem w basenie, wykolejanie pociągów czy granie w hokeja, nie są już mile widziane.
To smutne wieści dla szerokich rzesz użytkowników iPhona, którzy od pokoleń edukowali się, rozwijali ukryte talenta i zdobywali towarzyską popularność przy pomocy nieprzebranego bogactwa App Store. Steve Jobs uznał jednak, że App Store ze swymi 250 tysiącami samych wybitnych i wartościowych aplikacji pozostawił konkurencję w tyle tak daleko, że warto wprowadzić selekcję aplikacji i pozostawić tylko te najlepsze, które są naprawdę potrzebne wymagającemu użytkownikowi.
Ten krok oczywiście zasmuci niektórych użytkowników iPhona, ale przecież świat się nie skończy! Przykładowo: po surowej selekcji aplikacji do pierdzenia pozostało ich jeszcze ponad 3600, w tym takie przeboje jak symulacje pryknięć prawie każdego zwierzęcia domowego i dziko żyjącego (także wersje poczas snu i w rui), staranne rekonstrukcje pryknięć znanych ludzi (np. Lady Gaga po obfitym posiłku z udziałem fasoli), przykłady pryknięć w najbardziej egzotycznych zakątkach ziemi (np. świt na pustyni Gobi, pryknięcie z echem na widok malowideł w jaskini Lascaux), oraz pryknięcia historyczne (z bijącym rekordy popularności ukradkowym pryknięciem Edmunda Percivala Hillary'ego w stronę Szerpy Norgaya Tenzinga po zdobyciu Mount Everestu 29 maja 1953 roku).
To tylko niewielki wycinek zasobów App Store. A przecież pozostają jeszcze dziesiątki tysięcy apek dotyczących wszystkich dziedzin życia. Pozycja App Store, jako światowego dziedzictwa kultury wciąż pozostaje niezagrożona!
Apple ostatnio ogłosiło niezwykle ponure wieści dla licznej rzeszy miłośników tych wszystkich miłych, pożytecznych i kształcących programów do pierdzenia, smarowania iPhona kupą, udawania picia piwa, symulacji sikania, zapobiegania i wywoływania ciąży, robienia testów ciążowych, przecierania ekranu z mgły, zdmuchiwania świec, ćwiczenia pocałunków, mierzenia przyrodzenia, pobudzania wzrostu włosów na klacie, ogrzewania dłoni, wspomagania erekcji, namydlania się w kąpieli, symulacji zszywacza biurowego, mierzenia jak długo jesteś w stanie utrzymać palec na ekranie, rzucania palenia za pomocą ultradźwięków oraz pokazywania, że się jest bogatym.
W nowych wytycznych dla programistów Apple wyraźnie pisze, że tego rodzaju aplikacje mogą być odrzucane przez cenzorów App Store, ponieważ jest ich już za dużo. Również takie programy, które skłaniają do atrakcyjnych towarzysko i przynoszących lokalną popularność w gimnazjum zachowań, jak np. rzucanie iPhonem o ziemię lub ściany w celu mierzenia krzepy, walenie weń młotkiem i wiercenie dodatkowych otworów wentylacyjnych, rażenie koleżanek prądem w basenie, wykolejanie pociągów czy granie w hokeja, nie są już mile widziane.
To smutne wieści dla szerokich rzesz użytkowników iPhona, którzy od pokoleń edukowali się, rozwijali ukryte talenta i zdobywali towarzyską popularność przy pomocy nieprzebranego bogactwa App Store. Steve Jobs uznał jednak, że App Store ze swymi 250 tysiącami samych wybitnych i wartościowych aplikacji pozostawił konkurencję w tyle tak daleko, że warto wprowadzić selekcję aplikacji i pozostawić tylko te najlepsze, które są naprawdę potrzebne wymagającemu użytkownikowi.
Ten krok oczywiście zasmuci niektórych użytkowników iPhona, ale przecież świat się nie skończy! Przykładowo: po surowej selekcji aplikacji do pierdzenia pozostało ich jeszcze ponad 3600, w tym takie przeboje jak symulacje pryknięć prawie każdego zwierzęcia domowego i dziko żyjącego (także wersje poczas snu i w rui), staranne rekonstrukcje pryknięć znanych ludzi (np. Lady Gaga po obfitym posiłku z udziałem fasoli), przykłady pryknięć w najbardziej egzotycznych zakątkach ziemi (np. świt na pustyni Gobi, pryknięcie z echem na widok malowideł w jaskini Lascaux), oraz pryknięcia historyczne (z bijącym rekordy popularności ukradkowym pryknięciem Edmunda Percivala Hillary'ego w stronę Szerpy Norgaya Tenzinga po zdobyciu Mount Everestu 29 maja 1953 roku).
To tylko niewielki wycinek zasobów App Store. A przecież pozostają jeszcze dziesiątki tysięcy apek dotyczących wszystkich dziedzin życia. Pozycja App Store, jako światowego dziedzictwa kultury wciąż pozostaje niezagrożona!