Apple wynajduje Find My Watch
Po szalonym sukcesie i niebywałej fali popularności Apple Watcha, przyszła pora, aby rozwiązać codzienne, prozaiczne problemy związane z ...
https://applefobia.blogspot.com/2015/05/apple-wynajduje-find-my-watch.html
Po szalonym sukcesie i niebywałej fali popularności Apple Watcha, przyszła pora, aby rozwiązać codzienne, prozaiczne problemy związane z jego użytkowaniem.
Jednym z typowych problemów związanych z użytkowaniem iGadżetów, jest ich częsta utrata. Giną w czeluściach klozetów podczas wysyłania na Instagrama zdjęcia z porannej toalety, cichcem zmieniają właściciela w pachnącej Old Spicem męskiej szatni na siłowni, wysuwają się z kieszeni ciasnych hipsterskich rurek i przepadają w gęstej trawie, gdy ich właściciel niezdarnie kuca, aby zawiązać białe obuwie od LaCoste, pozostają osierocone i zapomniane na blacie kawiarnianego stolika, gdy idziecie do baru zapłacić za sojową latte i wychodzicie z lokalu głęboko zamyśleni nad spadającą populacją błotniaka stawowego...
O ile iPhony, iPady i MacBooki można odnaleźć za pomocą funkcji Find My iPhone czy Find My Mac, to świeżo upieczeni właściciele Apple Watcha są w zdecydowanie gorszym położeniu, gdy utracą swoje cacko. Oczywiście prawdziwy fanboj nigdy nie rozstaje się ze swoim ukochanym zegarkiem. No, może z wyjątkiem nerwowego, płytkiego snu, podczas którego jabłocz się ładuje po ciężkim, czterogodzinnym dniu pracy. Niemniej jednak są sytuacje, kiedy po prostu trzeba zdjąć zegarek - na przykład w czasie uprawiania namiętnego seksu, aby nie uszkodzić partnerowi woreczka żółciowego, wątroby albo trzustki.
Dlatego też, głównie w trosce o podroby swoich wiernych fanów, Apple ocknęło się poniewczasie i - jak donoszą zaprzyjaźnione media z rezerwatu - podjęło próbę stworzenia czegoś w rodzaju Find My Watch. Niestety, nie będzie to łatwe, bo wskutek wrodzonej pazerności i w pogoni za cięciem kosztów, kutwy z Cupertino nie wyposażyły jabłocza w GPS-a ani jakiekolwiek inne urządzenie lokalizacyjne. W efekcie jabłocz nie jest samodzielnym urządzeniem, a jedynie dodatkowym, naręcznym wyświetlaczem powiadomień z Fejsa, całkowicie uzależnionym od iPhona. Tak prawdę mówiąc, ta więź również nie jest zbyt mocna, bo o ile się orientuję, jabłocz nie ma nawet funkcji alarmowania po wykryciu zerwania połączenia Bluetooth z telefonem, którą ma każdy chiński smartwatch.
Wskutek tych ograniczeń prace idą jak po grudzie i prawdopodobnie funkcja Find My Watch będzie możliwa dopiero w kolejnej generacji Apple Watcha, gdy geniusze z Cupertino wynajdą i zainstalują mu jakiś GPS, co z kolei skróci czas pracy do 2,5 godziny.
A póki co, dla kilku milionów posiadaczy pierwszej generacji jabłocza w sklepie Apple pojawiły się dwa rozwiązania zastępcze - lornetki z optyką Zeissa i ułatwiająca odnalezienie zegarka specjalna smycz o nazwie Find My Phone Extended Strap. Cena wynosi od $6,99 (w wersji silikonowej), do $19,90 i $128,90 (wersja ameliniowa i pozłacana) za metr bieżący. Smycz Find My Phone Extended Strap można spersonalizować do dowolnej długości.
Źródło: MyApple