Chcesz się dodzwonić? Rzucaj k..wami!
Próbowaliście kiedyś błyskawicznie dodzwonić się do AppleCare - np. z zapytaniem, czy gwarancja obejmuje płonącego właśnie MacBooka? Długo c...
http://applefobia.blogspot.com/2012/11/chcesz-sie-dodzwonic-rzucaj-kwami.html
Próbowaliście kiedyś błyskawicznie dodzwonić się do AppleCare - np. z zapytaniem, czy gwarancja obejmuje płonącego właśnie MacBooka? Długo czekaliście na połączenie? Ja wprawdzie nigdy nie odczuwałem potrzeby konwersacji z konsultantem AppleCare, bo szczęśliwym trafem moje gadżety są produkowane przez inne firmy, ale znam już sposób, aby ominąć kolejkę...
Każdy, kto usiłował skontaktować się z konsultantem AppleCare wie, że trwa to czasami dłużej, niż wydanie poprawki systemowej do OS X. Jak w każdym automatycznym systemie telefonicznym, przez kwadrans trzeba słuchać durnych informacji z taśmy i wybierać kolejne pozycje z menu, aby wreszcie móc rozmawiać z żywym człowiekiem. Potem oczywiście można już takiemu Geniuszowi w prostych żołnierskich słowach powiedzieć, co myślimy o świeżo zakupionym Fajfonie i rysach na jego obudowie. Ale najpierw trzeba się dodzwonić...
Być może w waszych pokrętnych umysłach zaświtała podejrzliwa myśl - "skoro sprzęt Apple jest taki świetny i wcale się nie psuje, to dlaczego AppleCare ciągle jest wciąż oblężone jak sławojka na trasie pielgrzymki, hę?". Już spieszę z logicznym wyjaśnieniem - po prostu całymi dniami dzwonią tam userzy, aby w ciepłych i krzepiących słowach złożyć firmie Apple serdeczne podziękowanie za fantastyczne produkty, jakimi nas obdarza, aby pogratulować projektantom z Cupertino wyjątkowych pomysłów oraz wyrazić swoje szczere uznanie dla bezawaryjności i trwałości urządzeń z logo jabłka. Głupio wam teraz?
To tłumaczy, dlaczego wszystkie linie ciągle są zajęte i nie można się doczekać na połączenie z żywym konsultantem. Już prędzej udaje się dodzwonić do konsula Paragwaju w Bukareszcie. Wprawdzie cierpliwość, pokora i odporność na przeciwności losu to podstawowe cechy, jakie trzeba w sobie rozwinąć, aby dołączyć do elitarnego grona userów Apple, ale ileż można przedzierać się przez kolejne poziomy menu bez rzucania mięsem podczas niekończącego się słuchania muzyczki w słuchawce?
I tu jest pies pogrzebany... Otóż aby ominąć automatyczne komunikaty i uzyskać błyskawiczne połączenie z konsultantem AppleCare, wystarczy kląć jak szewc, któremu kopyto przygniotło genitalia podczas naprawy glanów Nergala. Trzeba bluzgać niczym batalion ruskich grenadierów przyszpilony przez własną artylerię o 20 metrów od ziemianki z rozkosznie parującą bimbrownią. Trzeba rzucać k..wami jak szyper kutra z Pucka, któremu właśnie tekturowa łodź podwodna pełna kubańskich uchodźców podarła i zeżarła sieci pełne makreli. Jak banda kiboli, która po pijaku nasikała sobie na własne szaliki. Wiecie, jak to działa?
Jak się okazuje, telefoniczny system AppleCare wykrywa fuckowanie na linii i łączy sfrustrowanego usera z bossem, który ma za zadanie załagodzić emocje i załatwić sprawę albo skierować rozmowę bezpośrednio do właściwego konsultanta. System rozpoznawania mowy wykrywa userów, którzy właśnie dotarli do kresu wytrzymałości psychicznej i skraca im czas oczekiwania na połączenie. Czyżby Apple wreszcie znalazło dla SIRI jakieś pożyteczne zajęcie?
A więc nie hamujcie się - przy następnym połączeniu z AppleCare w sprawie braku zasięgu w iPhonie rzucajcie k..wami ile wlezie. Ulżycie sobie, szybciej się dodzwonicie, a gdy już dorwiecie konsultanta na linii, rozmowa może wyglądać tak...
Każdy, kto usiłował skontaktować się z konsultantem AppleCare wie, że trwa to czasami dłużej, niż wydanie poprawki systemowej do OS X. Jak w każdym automatycznym systemie telefonicznym, przez kwadrans trzeba słuchać durnych informacji z taśmy i wybierać kolejne pozycje z menu, aby wreszcie móc rozmawiać z żywym człowiekiem. Potem oczywiście można już takiemu Geniuszowi w prostych żołnierskich słowach powiedzieć, co myślimy o świeżo zakupionym Fajfonie i rysach na jego obudowie. Ale najpierw trzeba się dodzwonić...
Być może w waszych pokrętnych umysłach zaświtała podejrzliwa myśl - "skoro sprzęt Apple jest taki świetny i wcale się nie psuje, to dlaczego AppleCare ciągle jest wciąż oblężone jak sławojka na trasie pielgrzymki, hę?". Już spieszę z logicznym wyjaśnieniem - po prostu całymi dniami dzwonią tam userzy, aby w ciepłych i krzepiących słowach złożyć firmie Apple serdeczne podziękowanie za fantastyczne produkty, jakimi nas obdarza, aby pogratulować projektantom z Cupertino wyjątkowych pomysłów oraz wyrazić swoje szczere uznanie dla bezawaryjności i trwałości urządzeń z logo jabłka. Głupio wam teraz?
To tłumaczy, dlaczego wszystkie linie ciągle są zajęte i nie można się doczekać na połączenie z żywym konsultantem. Już prędzej udaje się dodzwonić do konsula Paragwaju w Bukareszcie. Wprawdzie cierpliwość, pokora i odporność na przeciwności losu to podstawowe cechy, jakie trzeba w sobie rozwinąć, aby dołączyć do elitarnego grona userów Apple, ale ileż można przedzierać się przez kolejne poziomy menu bez rzucania mięsem podczas niekończącego się słuchania muzyczki w słuchawce?
I tu jest pies pogrzebany... Otóż aby ominąć automatyczne komunikaty i uzyskać błyskawiczne połączenie z konsultantem AppleCare, wystarczy kląć jak szewc, któremu kopyto przygniotło genitalia podczas naprawy glanów Nergala. Trzeba bluzgać niczym batalion ruskich grenadierów przyszpilony przez własną artylerię o 20 metrów od ziemianki z rozkosznie parującą bimbrownią. Trzeba rzucać k..wami jak szyper kutra z Pucka, któremu właśnie tekturowa łodź podwodna pełna kubańskich uchodźców podarła i zeżarła sieci pełne makreli. Jak banda kiboli, która po pijaku nasikała sobie na własne szaliki. Wiecie, jak to działa?
Jak się okazuje, telefoniczny system AppleCare wykrywa fuckowanie na linii i łączy sfrustrowanego usera z bossem, który ma za zadanie załagodzić emocje i załatwić sprawę albo skierować rozmowę bezpośrednio do właściwego konsultanta. System rozpoznawania mowy wykrywa userów, którzy właśnie dotarli do kresu wytrzymałości psychicznej i skraca im czas oczekiwania na połączenie. Czyżby Apple wreszcie znalazło dla SIRI jakieś pożyteczne zajęcie?
A więc nie hamujcie się - przy następnym połączeniu z AppleCare w sprawie braku zasięgu w iPhonie rzucajcie k..wami ile wlezie. Ulżycie sobie, szybciej się dodzwonicie, a gdy już dorwiecie konsultanta na linii, rozmowa może wyglądać tak...